Wydawnictwo: YA!
Cena wydawnicza: 39,60zł
Losy miłosne Poppy i Noego prowadzące do wielkiej katastrofy naturalnej. Czyli kolejna młodzieżowa powieść wychwalana jako następczyni kochanków z Werony.
Dziewczyna cierpi na tajemnicze napady paniki kończące się traceniem przytomności. Jeden z takich napadów zaskakuje ją na koncercie nowej, miejscowej kapeli. Jak się później okazuje (Ok, mini spoiler, ale tak oczywisty, że i po samym tytule można to wywnioskować ;|) jego przyczyna to Noe, gitarzysta. Jest wielka miłość, buzi-buzi i trzymanie za rączki. Jest też ulewa, powódź i śnieżyca. Gdyby te fakty powiązać, powstaje historia z elementami tragizmu, dramatu, zakazanego uczucia i czyhającego nieszczęścia. Idealny materiał na książkę.
Wygląd:
Nigdy. Nigdy jeszcze nie miałam do czynienia z książką tak słabej jakości. A przynajmniej biorąc pod uwagę tytuły z mojej, domowej biblioteczki. Nie wiem, czy to wina tego konkretnego egzemplarza (który dziwnym trafem trafił akurat do mnie :_:) czy może ogólnie wydania, ale muszę o tym wspomnieć, gdyż przez cały czas lektury myśli dotyczące wypadających stron nachodziły mnie najczęściej. Może nawet nie do końca wypadających, o ile odstających od grzbietu i niebezpiecznie wychylających się z równego kantu okładki. I tak, dzięki pewnemu skąpcowi od kleju, z nieustannym stresem przewracałam kartki powieści odchylając okładkę pod możliwie najmniejszym kątem. 'Byle tylko nie zniszczyć, byle nie zniszczyć'.
Poza tym 'niewielkim niedociągnięciem' (>:C), okładka do najoryginalniejszych nie należy. Neonowe serduszko, faktycznie, wskazuje na tematykę fabuły, ale wykorzystując pomysł autorki można by stworzyć setki lepszych grafik, bardziej oryginalnych i przyciągających wzrok. Ta, zasługuje na słabą trójkę. Nie patrząc wyłącznie krytycznym okiem, pochwalę za stronice pachnące lasem i przystosowaną do czytania czcionkę oraz marginesy. Ale to taki standard.
Koncepcja:
No i mam zagwozdkę! Jak nie zniechęcić Was całkowicie do 'Przeznaczonych' używając porównania do Zmierzchu? A chyba bliższej im pozycji nie dam rady znaleźć. Autorka w odpowiedziach na pytania czytelników sama podkreśla, iż to właśnie szał na punkcie Edwarda i Belli, zainspirował ją do stworzenia historii własnych bohaterów. Gratulujemy pomysłowości! No, ale skoro już brnąć w to bagno to do końca.. ( :D ).
Sama w sobie koncepcja jest bardzo przeciętna. Miłosna historyjka z dwójką nastolatków. Nic szczególnego. Podwajając jeszcze wartość banału, on to gitarzysta, ona antyfanka miłości i płci przeciwnej. Dodajmy do tego wspomniane wyżej ataki paniki. Dorzućmy problemy z przeszłości. I pożądanie rozbudzające serca młodych, (nie-do-końca) kochanków. Ach!
Dobra, już nie żartując.. Uważam, że pomysły na młodzieżowe romanse nie zostały jeszcze doszczętnie wykorzystane. Jest naprawdę mnóstwo koncepcji, których rozbudowanie i przeniesienie na karty książki zaowocowałoby ogromnym sukcesem literackim i pozytywnym recenzjami. Serio. Ale cóż poradzić, skoro najłatwiej wybrać linię najmniejszego oporu.
Jedyny element inności jaki dostrzegłam i który pragnę tu docenić do tytułowe przeznaczenie. Dlaczego? Ponieważ stanowi ono sedno powieści i zarazem odróżnia ją od pozostałych. W całkiem ciekawy sposób autorka przez usta bohaterów przedstawia czym różnią się normalne związki od relacji Przeznaczonych, jak reagują na to ludzkie organizmy oraz do czego prowadzą zbliżenia między nimi. W sumie trochę chałka byłoby być takim 'szczęściarzem', ale zawsze opowiadać wnukom o 'wielkiej, niespełnionej miłości'.. ^^
Bohaterowie:
Pomysł już zjechałam, więc tu postaram się wyciągnąć z dzieła Bourne same plusy.
A więc.. Poppy.. nie. Poppy? Nie mam pojęcia dlaczego, ale imię kojarzy mi się ze słodyczami. (Już wiem! Lollipop - (ang.) lizak!). I to wiele wyjaśnia, gdyż ja lizaków nie lubię. Odnoszę wrażenie, iż dziewczyna nie ma własnej osobowości. Autorka na siłę próbowała nadać jej cechy innych bohaterek literackich. I choć miała kilka zabawnych kwestii, zachowań budzących mój respekt, zadowolenie, to całokształt wydawał się wyłącznie nijaki.
Noe. Powiem szczerze, że chyba przeszła mi już faza zadurzania się w każdym przystojnym adonisie z książek. Był Edward, Jacob, Ren, Kishan, Jace i wielu... wieeelu innych. Ale ile można? Chciałabym w końcu przeczytać powieść o chłopaku nieidealnym, może nie do końca przystojnym. Takim, którzy choć nie potrafiłby zawsze wybrnąć z sytuacji albo chwycić swoją wybrankę, przyciągnąć do siebie i całować przez sto pięćdziesiąt kartek, ale za to byłby zdolny być przy niej, dla niej, za nią. Który tworzyłby z dziewczyną realny związek oparty na obustronnym wsparciu. Kurcze, idę pisać własną książkę!
Jeżeli chodzi o pozostałych bohaterów to również fajerwerków nie ma. Trzy koleżaneczki Poppy: Ruth - ta seksowna, Lizzie - ta wygadana i Amanda - ta cicha myszka. Przyjaciółki forever i takie tam. Przenikają również członkowie zespołu Noego, rodzice Poppy czy w oddzielnych rozdziałach doktor Beaumont i Ulewa, czyli pracownicy tajnej organizacji ds. Przeznaczonych. Nikt jednak nie rzucił mi się w oczy na tyle, by się tu produkować, więc przejdę od razu niżej.
(Dopiero przy trzecim czytaniu zauważyłam, że miałam wyciągać same plusy :S :D)
Fabuła:
Zacznę od faktów, czyli: Treść jest podzielona na dwa rodzaje rozdziałów. Te główne, pojawiające się częściej, prowadzą historię tytułowych bohaterów, opisują ich spotkania, wzrastanie w miłości, bla bla bla. Te poboczne natomiast, to budowanie napięcia, czyli obserwowanie sytuacji przez postronnych pracowników centrum badawczego. Na mnie jednak ogromnych emocji nie wywarły, cieszyłam się, że autorka nie starała się dorównywać ich długości do długości głównych rozdziałów pozostając przy 2-3 stronach.
Nie chcę tu oceniać całej fabuły, gdyż nie ma to większego sensu: każdy kto czytał choć jedną pozycję z tego gatunku, wie na czym rzecz polega. Postaram się skupić na aspektach bądź wydarzeniach różniących się, przynajmniej po części, od standardowego schematu.
Po pierwsze: mentalność. Jest to coś, co okropnie mi przeszkadzało, naprawdę trudne do zniesienia. Może nie jestem do tego przyzwyczajona, gdyż nie spotykałam się w szkole, towarzystwie czy sąsiedztwie z takimi zachowaniami i ludźmi, ale.. czy miłość polega wyłącznie na kontakcie fizycznym? Czy najgłębsze emocje w człowieku budzi wzajemne dotykanie się, wkładanie ręce za bluzkę czy spodnie? Bo właśnie takie wnioski wynoszę po opisach randek i spotkań Noego i Poppy, z których każde kończyło się na powyższych sytuacjach. Już nie wspominając o tym, co stanowi punkt kulminacyjny powieści. Aż szkoda, że ciało człowieka jest warte poświęcenia większej uwagi niż wnętrze. Ale.. taki mamy klimat..
Na szczęście, pojawiały się także przebłyski nadziei. Momenty, które budziły przyjemne uczucia zarówno u zakochanych jak i u czytelników. Rozmowy, wspólna zabawa czy to rodzące się uczucie, co brzmi nieco patetycznie i pusto, ale wbrew pozom, znacznie lepiej odbierane przeze mnie podczas czytania niż łapanie za udo.
Do końca..
Trochę żałuję, że jej nie kupiłam, kiedy miałam do tego okazję. Książka chyba jest naprawdę fajna, no i w dodatku w moim stylu, ale ja, jak zwykle zresztą, odrzuciłam książkę za 9.99 i postanowiłam sobie kupić trzy inne :D Mam nadzieję, że za niedługo uda mi się ją przeczytać, ale jeśli rzeczywiście będzie tak kiepsko wykonana, jak mówisz, to będę ją wolała od kogoś pożyczyć niż nabyć.
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Zastanowię się jeszcze, zanim kiedyś sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńTak btw, nominowałam Cię do Summer Reader Book TAG, więcej tutaj: http://oxu-czytanie.blogspot.com/2015/07/summer-reader-book-tag.html
Widziałam ją na promocji w auchanie i nawet miałam ją już w koszyku, ale po namyśle ją odłożyłam. I chyba dobrze zrobiłam, bo po Twojej recenzji jestem przekonana, że by mi się nie spodobało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
isareadsbooks.blogspot.com
Jej ostatnio na każdym blogu jest zasyp romansideł co to się dzieje!? No sama książka a raczej historia nawet wydaje się być ciekawa ale nie na tyle by mnie przekonać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
http://kochamczytack.blogspot.com/
O kurczę! :D Ty również masz ciekawy pomysł na recenzje :) ładnie, przejrzyście i ciekawie :) Również z chęcią będę Cię obserwować.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie przeczytam, gdyż:
1) odchodzę od takich gatunków
2) Twoja recenzja nie jest zbyt pozytywna
Pozdrawiam:*
Ksiązki nie czytałam, ale Twoja recenzja sugeruje, że to książka relaks. Jednakże warto od czasu do czasu siegać po książki "banalne",
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój styl pisania recenzji :)
OdpowiedzUsuńKsiążki raczej nie przeczytam ;)
Książka mi się średnio podobała, ale za 10 zł warto kupić... A co do wyglądu, to do mojego egzemplarza nie miałam zastrzeżeń...
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/
Mnie się książka podobała :) Miło ją wspominam :D
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
Bleee, zaraz się porzygam od tych miłostek typu Zmierzch (wcaleee nie jestem antyfanką :P) Jednak ludzie, ile można? Jak czytam opisy podobne do tego, albo ktoś porównuje jakąś książkę do Zmierzchu - nawet nie mam zamiaru dotykać takiej książki!
OdpowiedzUsuńWidzę tutaj porównanie do Zmierzchu, a za tą serią nie przepadam, także "Przeznaczonych" raczej nie przeczytam. Czuję, że mogłaby mi się nie spodobać ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Książki nie czytałam i nigdy o niej nie słyszałam, ale z tego ci piszesz, to raczej za dużo nie straciłam. Po Twojej recenzji mam wrażenie, że autorka poszła na łatwiznę, wzięła najbardziej banalny, sprawdzony szablon powieści dla nastolatków, trochę dołożyła od siebie i proszę bardzo, jest książka.
OdpowiedzUsuńNie, to zdecydowanie nie dla mnie;)
PS: Piękny szablon, sama robiłaś czy zamawiałaś na jakiejś stronie?
www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Tak, sporo ostatnimi czasy tych 'szabloniastych' powiastek :c
UsuńSzablon.. a raczej po prostu wygląd bloga robiłam w 100% sama poprzez różnorakie eksperymenta i próby :D
Mam do niej mieszane uczucia ... może kiedyś, dla odmóżdżenia przeczytam :D
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA, zapraszam do wykonania :D
http://be-here-now-and-forever.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-wakacje.html
Hej! Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :) Mam nadzieję, że odpowiesz na moje pytania.
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowe-tajemnice.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-2.html
Oj, duży minus za jakoś książki... A co do treści to myślę, że by mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńMmhmm ciekawa recenzja :D
OdpowiedzUsuńMimo tego co tu napisałaś z wielką chęcią chcę przeczytać "Przeznaczonych". Już wiele dobrego słyszałam o tej książce, więc muszę ją dorwać.
Pozdrawiam:*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Raczej nie sięgnę, ale piszesz fajne recenzje i wiesz co... chyba zaobserwuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kiedyś miałam ochotę na tę powieść, ale jakoś o niej zapomniałam, a skoro tak się stało to nie wiem czy jest sens żebym po nią sięgała ;)
OdpowiedzUsuńNiedawno kupiłam w markecie za dyszkę i jestem mega szczęśliwa. Co prawda to jedna z tych książek, które się uwielbia, albo nienawidzi. Jestem ciekawa czy będę miała o niej podobne zdanie ;)
OdpowiedzUsuń