Witajcie!
Aby mnie nie zabrakło tematów do pisania, a Wam postów do czytania, rozpoczynamy dzisiaj na LimoBooks kolejną serię. Tym razem, do nieco monotonnego życia za pan brat z recenzjami, postanowiłam wprowadzić element rywalizacji, walki. Jednym słowem: krew, pot i łzy. Oczywiście, my, niczym starożytni Rzymianie, będziemy jedynie widzami tychże pojedynków, obserwując bacznie każdy ruch naszych wojowników z bezpiecznych, siedzących miejsc w amfiteatrze. Po tak pięknej, historycznej metaforze, niech nie zdziwi Was nagłówek nowego cyklu.
Na czym polega pomysł i w jaki sposób postaram się go zrealizować?
Potyczki mają bardzo prostą formułę: z dwóch, ewentualnie kilku, okładek, tytułów, postaci książkowych, które będę w kilku słowach oceniać, wybiorę jednego zwycięzcę. W sumie na tym skomplikowany system się kończy. Zachęcam Was w komentarzach do udzielenia głosu na temat poszczególnych pojedynków, aby porównać nasze opinie o różnych lekturach. Seria polega głównie na rozwinięciu w naszym mniemaniu świata książkowego do kategorii wykorzystania go w celach innych niż samo czytanie. Frajda z poznawania kolejnych bohaterów, miejsc oraz przygód nie musi zamykać się w okładce. :)
***
Dzisiejszy odcinek poświęcimy na okładki - zdecydowanie jeden z moich ulubionych, książkowych elementów. Nic nie sprawia mi tak szczerej przyjemności jak podziwianie pięknie wykonanych, niekiedy niesamowicie pomysłowych ilustracji, obrazków i fotografii. Przejdźmy zatem do pierwszych potyczek!
Na matę rzucamy okładki z dwóch państw, których stosunki na przestrzeni wieków miewały wzloty i upadki. Sprawdźmy, jak wygląda sytuacja na polu książkowym - który z sąsiadów przykłada większą wagę do wyglądu ich lektur?
polskie okładki vs. niemieckie okładki
W życiu bym nie wpadła na to, że okładka po prawej należy do powieści Stephanie Meyer. W życiu! Tak przyzwyczaiłam się do oryginalnych fotografii na czarnym tle, że nie potrafię przestawić się na te niemieckie. Choć, bez tego, forma obrazu/malowidła średnio pasuje do treści powieści, moim zdaniem.
1:0 dla Polski
Tutaj, obie okładki podobają mi się pół na pół, ogólnie wydają się być dość przeciętne. Aczkolwiek to oko, włączone w tło polskiej ilustracji, odstrasza mnie na tyle skutecznie, że jestem gotowa wybrać zdjęcie sąsiadów.
1:1 - remis
W obu doceniam ilustracje rysunkowe, które naprawdę nadają serii oryginalnego wyglądu. Natomiast, skoro przyszło oceniać mi okładki jedynie pierwszych tomów, zdecyduję się jednak na "Diebe im Olimp" ze względu na nieco ciekawsze ujęcie.
2:1 dla Niemiec
Znowu: biorąc pod uwagę całą serię, od razu przyznałabym punkt Niemcom, aczkolwiek wydając opinię na podstawie samego "Miasta kości", uznałabym na tym polu remis.
3:2 dla Niemiec
Ojej.. Chyba nie ma się za długo nad czym zastanawiać. Okładka "Die Bucherdiebin", według mnie, jest po prostu.. straszna. Wygląda trochę jak plakat filmowy horroru. Ponadto, jestem sentymentalnie przywiązana do polskiego wydania, które zapoczątkowało moją przygodę ze "Złodziejką książek".
3:3 - remis
(Źródła: polska, niemiecka)
Obie ilustracje są naprawdę urocze, maja w sobie cząstkę klimatu, który towarzyszy czytelnikowi podczas lektury. Natomiast nie rozumiem, dlaczego tytuły zostały przetłumaczone zupełnie inaczej - punkt dodaję okładce sąsiadów, właśnie za pomysłowy tytuł. ("Weil ich Layken liebe" oznacza "Ponieważ (weil) ja (ich) kocham (liebe) Layken" - ekspresowa lekcja języka ^^).
4:3 dla Niemiec
(Źródła: polska, niemiecka)
W sumie to obie okładki utrzymane są w dość podobnym stylu: słodkie, różowe, skrojone idealnie dla dziewczyn. Z przyjemnością mogę ustanowić remis.
5:4 - remis
(Źródła: polska, niemiecka)
Gdy zobaczyła okładkę "Wenn ich bleibe", byłam zaskoczona.. optymistycznym podejściem grafika. Po otrzymaniu takiej pozycji, nigdy nie domyśliłabym się, że książka opowiada o wypadku samochodowym, podejmowaniu przez główną bohaterkę decyzji o odejściu bądź pozostaniu.Choć z drugiej strony, ilustracja przykuła moją uwagę, gdyż została przedstawiona w pomysłowej formie oraz bardzo ładnej kolorystyce.
5:5 - remis
(Źródła: polska, niemiecka)
Chociaż nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po tę serię, wydaje mi się, że nasze, starsze okładki wyglądały dosyć podobnie do ówczesnych niemieckich. Całe szczęście, że postanowiono je zmienić - teraz bliżej im z wyglądu do intrygującego kryminału, powieści z tajemnicami aniżeli schematycznej obyczajówki.
6:5 dla Polski
Decydujące starcie Zwiadowców. Stety dla nas, niestety dla naszych sąsiadów, do gustu bardziej przypadła mi ilustracja zamieszczona na polskim wydaniu powieści, zwłaszcza tej, w twardej oprawie. "Die Ruinen von Gorlan" sprawiają wrażenie mrocznej, przesyconej złem, historii, która wbrew pozorom taka nie jest. Ponadto, ze Zwiadowcami, szkolonymi w lesie, od pierwszych stron lektury kojarzy mi się właśnie kolor zielony - barwa natury oraz maskowania się wśród drzew.
7:5 dla Polski - wygrana!
***
Uff, udało nam się dotrzeć do końca. Zgadzacie się z moimi ocenami? Czy może Wasza opinia jest zupełnie odwrotna? Piszcie! :)
Bardzo fajny pomysł na post. Nigdy takiego nie widziałam. Gdybym ja to robiła wybrałyby niemieckie okładki małą przewagą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/01/restart.html
Jeśli chodzi o zwiadowców to mi się bardziej podoba ta druga polska okładka
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
OdpowiedzUsuńU nas wyszło 6:4 dla Polski :D
Pozdrawiamy gorąco i zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
U mnie remis.
OdpowiedzUsuńCiekawy post! Fajny pomysł naprawdę, zasługuje na pochwały. Buziaki, Idalia ;*
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Nie czytałam Zmierzchu, ale zdecydowanie Polska okładka wygrywa. Jakbym nie wiedziała o czym jest, powiedziałabym że Niemiecka to powieść obsadzona w dawnych czasach, ale bez żadnej fantastyki a już na pewno bez wampirów. Więzień labiryntu - niestety wygrywają sąsiedzi. Bardziej intrygująca, nasza jest zbyt ''barwna'' i kojarzy mi się z jakimś tomikiem książeczki, które kiedyś były dołączane do gazet dla młodzieży. Złodziej pioruna - pół na pół, obie są dość dobre, ale nie wypowiem się więcej bo nie czytałam. Miasto kości - sąsiedzi zdecydowanie. Nasze okładki (akurat te co przedstawiłaś) w ogóle mi się nie podobają (może dlatego tak ciężko zabrać mi się za tę serię ;D). Złodziejka książek - zgadzam się z tobą, ich okładka przypomina nieudany horror ;D. Pułapka Uczuć - też sąsiadów, nasze okładki z tej serii są po prostu straszne. Reszta książek Hoover wydana u nas jest pięknie, nie wiem czemu akurat te są brzydkie. Przeczytam ją tylko ze względu na nazwisko, inaczej nie zwróciłabym w ogóle uwagi na tę serię. Girl online - obie cukierkowe, obie dziewczęce i słodkie, ale ich bardziej. Zostań jeśli kochasz - rzeczywiście ich nie oddaje treści (oglądałam tylko film), więc nasza wygrywa. Kłamstewka - ich przypomina mi poradnik dla nastolatki ;D Nasze zdecydowanie. No i Zwiadowcy - obie intrygujące.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się nowa seria, więc czekam na kolejną odsłonę.
P.S. Ale się rozpisałam, wybacz musiałam o każdej napisać choć słowo ;D
Za co ja mam wybaczać? Uwielbiam właśnie takie komentarze, więc poproszę więcej :D
UsuńA mnie się bardziej podobają miękkie okładki Zwiadowców :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w prawie każdym przypadku, lecz polska okładka "Zostań jeśli kochasz" podoba mi się bardziej niż niemiecka :D
OdpowiedzUsuńPrawie w każdym przypadku się zgadzam. Osobiście mi bardziej podobają się miękkie okładki Zwiadowców.
OdpowiedzUsuńW niektórych miejscach bym się nie zgodziła, np. w "Girl online" czy "Pułapce uczuć" (chociaż tytuł lepszy!). Szukałam tu Trylogii Czasu :( Świetny cykl, chcę więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję,
Przerwa na książkę
Świetny pomysł na post. Ja też niedługo dodam na blogu coś co "nie będzie recenzją" :) Okładka zmierzchu niemieckiego jest makabryczna. Strasznie przypomina mi takie stare, klasyczne romanse. Masakra. Za to jeżeli chodzi o więźnia labiryntu - zdecydowanie jestem po stronie Niemiec i tak jak ty pytam się - po kiego farfocla ktoś wcisnął na siłę to oko nad tytułem. To psuje wizualny odbiór tej książki !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Rzeczywiście "Złodziejka książek" w wersji niemieckiej jest trochę nieadekwatna, nie pasuje do treści książki. Świetny pomysł na cykl :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też się zdziwiłam co do okładki niemieckiej "Zmierzchu" poza tym jest troszkę odrzucająca. :) Poza tym "Zostań jeśli kochasz" jest bardzo ładną okładką (w wersji niemieckiej) ale faktycznie co do historii to tak nie za bardzo pasuje. :) "Zwiadowcy" ta pierwsza okładka w Polsce jest o wiele lepsza od tej niemieckiej. Zresztą zwiadowiec trochę mnie przeraża. No i PLL te dziewczyny na okładce niemieckiej są straszne. Chociażby były serialowe to nie miałabym nic do powiedzenia. :) I według mnie niemiecka Girl Online jest genalna o wiele ładniejsza od polskiej. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się PRAWIE ze wszystkim, ale jak dla mnie polska okładka Więźnia Labiryntu jest lepsza niż ta niemiecka :) ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie posty, jak tylko widzę muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńNo w sumie zgadzam się z twoją opinią, chociaż mimo wszystko podobają mi się tylko 3 okładki niemieckie, więc w sumie i tak uważam, że Polska jest mistrzem w tworzeniu okładek. :)
http://kochamczytack.blogspot.com
O jeju, jak spojrzałam na okładkę niemiecką Zwiadowców to skojarzyło mi się z czymś zupełnie innym niż treść książki. To by pasowało - ale do książki o Voldemorcie!
OdpowiedzUsuńW ogóle, mnie odrzuca, jak tylko widzę niemiecki język.... xD a w "Mieście kości"... "City of the bones" to nie po angielsku przypadkiem? :D Ale i tak bardziej podoba mi się wydanie zagraniczne :D
Świetny pomysł na post! :D Ciesze się, że wygraliśmy, dodatkowo jeśli chodzi o Więźnia Labiryntu to ta niemiecka kompletnie mi się nie podoba i jestem zdecydowanie za polską :D
OdpowiedzUsuńBądź tu teraz
Polskie okładki w tym zestawieniu wysuwają się na prowadzenie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na post! :D
OdpowiedzUsuńKurczęęę, jaki dziwna okładka niemiecka Zmierzchu!! :o W ogóle nie pasuje! :o
A ta ich okładka Zwiadowców! W ogóle nie pasuje do klimatu tej powieści! :o
Tak w czasie czytania i oglądania zastanawiałam się, jak dziwnie musi wyglądać wnętrze niemieckich książek. Treść po niemiecku! Jak dziwnie (no, przynajmniej dla mnie XD). :o Moje koleżanki mówią, że każde niemieckie słowo brzmi jak rozkaz rozstrzelania, więc to naprawdę dziwnieeee. XD
Muszę przyznać, że niektóre niemieckie okładki pozytywnie mnie zaskoczyły :) Bardzo ciekawy pomysł na post :)
OdpowiedzUsuń