wtorek, 28 listopada 2017

Jorge Cham & Daniel Whiteson - Nie mamy pojęcia. Przewodnik po nieznanym wszechświecie: skarbnica baśni dla ciekawych świata

Nieczęsto się zdarza, żeby na co dzień cytować fragment książki. Nie ma się co oszukiwać: na świecie romantycy giną w zatrważającym tempie, a komedie romantyczne rzadko kiedy mają przełożenie na współczesne życie. Może gdzieś w Australii zachowali się jeszcze przystojni fani Hamleta, aczkolwiek przeważnie takie zwyczaje zostały już dawno pochłonięte przez skonsumpcjonizowane oblicze tego świata.
A jednak, nawet możecie nie być świadomi, gdy w domu, w autobusie, na ulicy, a zwłaszcza w szkole, na uczelni bądź w pracy, bez ustanku przywołujecie... tytuł pewnej książki. Tak, dokładnie tak: tytuł. Ile razy w ciągu dnia zdarzyło Ci się bowiem stwierdzić, że "nie masz pojęcia"?


"Nie mamy pojęcia" to książka popularnonaukowa, odkrywająca przed czytelnikiem prawdę o wszechświecie. Ważniejsze od tego, na czym opiera się sama ta prawda, jest sposób opowiadania o niej przez autora. Sposób, który sprawia, że chyba tylko nielicznym udaje się przejść obok wnętrza tej pozycji obojętnie.
Gdyby podręczniki były pisane w ten sposób, nie istniałoby określenie ucznia nieszczęśliwego, a nauka stałaby się drugą w kolejce przyjemnością, zaraz po czytaniu. Styl autorów wydawał mi się momentami bardziej nastawiony na rozrywkę, zrelaksowanie odbiorcy niż najlepsza młodzieżówka.  Za wszelką cenę starałam się pozostawać krytycznie nastawiona wobec pióra twórców, charakteru tekstu, by móc napisać tę recenzję jak najlepiej, lecz... nie mogę Was oszukiwać, że nie bawiłam się świetnie podczas lektury mojego egzemplarza "Przewodnika...". A nie zapominajcie, że ciągle mowa o zagadnieniach czysto fizycznych,  naukowych oraz bardzo często zawile skomplikowanych!

Właśnie! Co się dzieje w tej książce... Chyba jednak trudniej stwierdzić, czego tutaj brakuje. Bowiem w przeciągu tych 384 stron zdążyłam dowiedzieć się, jak myśleć w czterech wymiarach, ile jest prawdy w przytulaniu cząstki ze swoją bliźniaczą antycząstką, co ma ze sobą wspólnego ciepła kąpiel oraz wszechświat, a także dlaczego masa jest dziwaczna. Tak, dziwaczna, moi drodzy. Tutaj tkwi fenomen owej lektury: masa jest dziwaczna, grawitacja to adoptowana siostra oddziaływań, a na pytanie "co to jest czas?" otrzymujemy odpowiedź bazującą na historii z fretkami. Nawet gdybym chciała czegoś nie rozumieć bądź nudzić się przy którymkolwiek z fragmentów, to wydaje mi się to zwyczajnie niemożliwe, gdyż nawet do tych ciągłych zaskoczeń, zadziwień i szoków, wywoływanych sposobem opisywania przeróżnych zjawisk oraz zagadnień nie sposób się przyzwyczaić.

Do wszystkiego dochodzą tu jeszcze ilustracje... fenomenalne, przezabawne ilustracje, które same w sobie mogą być świetną motywacją do zagłębiania się w kolejne rozdziały. Gdy tylko dostałam "Nie mamy pojęcia" w swoje ręce, automatycznie zaczęłam ją przeglądać, wertować, zaciekawiona, z jaką formą książki będę mieć do czynienia. Widząc pierwsze obrazki, komiksowe mini-historyjki, grafiki z intrygującymi podpisami, momentalnie zaczynałam czytać zdania umieszczone nieopodal nich, by wychwycić kontekst i móc bez wahania już zaśmiewać się z uroczych żarcików pana ilustratora. Dzięki temu, pozycję porównałabym, co zaskakuje przede wszystkim mnie samą, do skarbnicy baśni, jakie uwielbiałam gromadzić w dzieciństwie: równie magiczna, niezwykła treść w połączeniu z przyciągającymi wzrok obrazkami.

Jestem przekonana, że "Nie mamy pojęcia" nie będzie w stanie oczarować każdego. Lecz bynajmniej wina nie leży ani po stronie przygotowania bądź stylu autorów, ani po stronie przekazywanych treści, którym mogłabym przyznać miano bez zarzutu. Wydaje mi się, że książka znajdzie zwolenników zwłaszcza pośród ludzi choćby minimalnie zainteresowanych fizyką, ciekawych wszechświata i chętnych do zrozumienia, jakimi prawami się on rządzi. Oczywiście, podczas lektury przyda się również spora doza dystansu, gdyż musimy pamiętać, że nie wybraliśmy czytania encyklopedii przesuszonej suchymi faktami, lecz atrakcyjnie poprowadzony tekst popularnonaukowy. Może nawet ciut bardziej naukowopopularny. Za co, w tym wypadku, dostaje ode mnie kolejnego plusa, gdyż nigdy nie spodziewałam się, że po wszystkich fizykach w szkole będę z uśmiechem na ustach wracała do domu, by czytać książkę poświęconą... fizyce!

Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Insignis
Tłumacz: Michał Romanek
Cena okładkowa: 39,99 zł
Data wydania: 2017r.

Więcej zdjęć:

Do paczuszki z książką została dołączona świetna koszulka, z którą powinnam od dzisiaj się nie rozstawać w szkole!:

***
http://insignis.pl/


2 komentarze:

  1. Cudowne wydanie i wiedza, jak widzę, przedstawiona w oryginalny sposób. Poszukam tej książki i pewnie polubię!
    i ta koszulka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O to książka zdecydowanie dla mnie! A koszulka- boska!:)
    Obserwuję bloga!
    Buziaczki i zapraszam do nas.<33
    https://teczowabiblioteczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░