Liczba stron: 488
Wydawnictwo: Wilga
Cena wydawnicza: 39,99zł
Cena nabycia: 9,99zł (Świat Książki)
O czym książka?
Przygodówka z magicznymi zwierzakami. Były smoki, wampiry, wilkołaki i kosmici. Przyszła pora na nieziemsko groźne konie wodne, które wyłaniają się z morza w poszukiwaniu mięsa.
W książce trafiamy na narrację pierwszoosobową z punktu widzenia dwójki bohaterów: Seana Kendricka oraz Puck Conolly.
Sean, wielokrotny zwycięzca Wyścigu Skorpiona, zawodów próbujących sił fantastycznych koni, na co dzień pracuje w stadninie na usługi handlarza Malverna. Jego cały czas poświęca opieka nad zwierzętami, a także szkolenie ich i trenowanie na potencjalnych zwycięzców. Wszyscy wiedzą jednak, iż żaden koń nie równa się z Correm, ulubieńcem chłopaka. Sean nie dostaje jednak pozwolenia na wykupienie go, gdyż ssak przynosi Malvernowi spory zysk i sławę. W końcu, zawiera z nim umowę, której wynik jest zależny od zwycięstwa chłopaka w corocznej rywalizacji. Otrzyma konia, gdy wygra. Jeśli przegra, straci wszystko.
Puck z kolei to nastoletnia dziewczyna mieszkająca razem z dwójką braci: młodszym Finnem, a także starszym Gabem. Ich rodzice zginęli właśnie wskutek ataku konia wodnego, pozostawiając dzieci same. Na domiar złego, okazuje się, że najstarszy z trójki rodzeństwa postanawia opuścić dom, a także wyspę, aby móc wspomóc finansowo rodzinę. Puck, chcąc zapobiec wyjazdowi brata, postanawia, jako pierwsza kobieta, wystartować w Wyścigu Skorpiona, aby zdobyć pieniądze potrzebne na utrzymanie. Tylko to zadecyduje o przyszłości jej rodziny.
Wygląd:
Starannie wydawana pozycja o szerokim grzbiecie - tak w jednym zdaniu scharakteryzowałabym egzemplarz Wyścigu śmierci. Okładka, przyjemna w dotyku, z pewnością w pierwszej kolejności przyciąga do siebie wszystkich fanów koni i jeździectwa. Ale spokojnie, ja z końmi nigdy do czynienia nie miałam, a także się skusiłam. Na pewno za sprawą pięknych złotych literek o wypukłej fakturze, które uwielbiam oglądać w formie tytułów książek czy filmów. (
Dajmy na to napis z Harry'ego Pottera ^^). Doskonale komponują się także liczne, błyszczące ornamenty, z których wyłaniają się m.in. głowa konia czy błyskawica. I przód, i tył okładki utrzymane są w tym samym, tajemniczym stylu, co idealnie dodaje historii charakteru. Jedyna wada, którą dostrzegam to te trzy kropelki krwi nakładające się na litery. Nie wiem jak Wam, ale mnie przywodzą na myśl dżem, chyba z czerwonej porzeczki. (
Pycha ^^). No, ewentualnie truskawkowy, choć ten porzeczkowy ma rzadszą konsystencję. W każdym bądź razie: krwi tu na pewno nie widzę.
Koncepcja:
Powiem szczerze, iż miałam mieszane uczucia jeśli chodzi o tę powieść. Z jednej strony, z pewnością wprowadzała coś świeżego, nowy element do rozległego świata fantastyki. Konie wodne. Autorka w przypisach końcowych wyjaśnia pochodzenie pomysłu na książkę z różnych mitów brytyjskich. Ukazuje także, w jaki sposób je zmodyfikowała, aby dostosować wyciągi z legend do jej wizji książki. Spodobało mi się, że w tej całej magii jest ziarenko prawdy, oprócz baśni kawałek podań. Wiadomo, minimalny, ale i tak zmienia sposób patrzenia na historię Maggie.
Czytając opis z tyłu pozycji, spodziewałam się fabuły pokroju Igrzysk Śmierci. Na to też wskazywał tekst na okładce:
"Stawka jest wysoka - życia albo śmierć",
"Zwycięzca może być tylko jeden". I faktycznie, liczyłam na wieloetapowy, pełen zmagań i niebezpieczeństw wyścig ciągnący się przez 3/4 powieści. A tu, proszę! 12 stron. Tyle zajmuje tytułowe wydarzenie. Choć powinnam być rozczarowana, nie wydawało mi się, aby fabuła była niepełna, czegoś brakowało. Autorka skupiła się bowiem na przygotowaniach do zawodów, od momentu podjęcia przez bohaterów decyzji do startowania w nich aż do dnia konkursu, a także kilka chwil po nim. Dała czytelnikom znacznie szerszy obszar obserwacji, niż przewidywałam.
Wykreowany świat również przeszedł moje oczekiwania. Był dopracowany, bardzo łatwo dało się wyczuć jego klimat. Nie miałam najmniejszych problemów z wyobrażeniem sobie miejsc pojawiających się w miasteczku, okolic zamieszkiwanych przez Puck oraz Seana. I chociaż wydawać by się mogło, iż pojawiło się o kilka opisów za dużo, gdyby nie one, nigdy nie mogłabym znaleźć się na wyspie Thisby. A byłaby to spora strata.
Bohaterowie:
Bohaterów w powieści spotykamy całkiem sporo: oprócz głównych, są także bracia Conolly, Malvern z synem, George Holly - handlarz z lądu, rzeźnika Grattona z żoną, siostry: Dory Maud, Elizabeth i Annie ze sklepiku w Skarmouth. Jednym słowem: jest w kim przebierać. Jeśli chodzi o zapamiętywanie imion, po kilkunastu stronach przychodziło mi to już bez problemu, naprawdę łatwo wczuć się w życie na wyspie oraz jej mieszkańców. Warto zauważyć, iż prawie nikt (
poza Malvernami) nie został ukazany jednoznacznie jako czarny bądź hm.. biały charakter. To są po prostu ludzie. Z dobrymi i złymi decyzjami, zachowaniami. To jak ich osądzimy, zależy od tego, które ich czyny weźmiemy pod uwagę do oceny.
Mówiąc natomiast o postaciach pierwszoplanowych: Seanie i Kate, czyli Puck.. na pewno ilość stron pozwoliła mi zbliżyć się do nich, zapamiętać. Ułatwiła to również narracja pamiętnikowa ukazująca myśli oraz emocje nastolatków.
Puck z pewnością można zaliczyć do bohaterek odważnych i zdecydowanych. Podobało mi się jednak, że nie kierowała nią chęć wykazania się, za którą kryłaby się głupota bądź nierozwaga. Miała postawiony sobie wyższy cel, który, pomimo obaw, musiała zrealizować.
Jeśli chodzi o Seana, początkowo obawiałam się, iż będę mieć do czynienia z zadufanym w sobie egocentrykiem. Dałoby się tego spodziewać: zwycięzca wyścigu, ceniony wśród jeźdźców. I może faktycznie nutka dumy w jego osobie dawała czasem o sobie znać, aczkolwiek nigdy z przesadą. Predyspozycje do chłopaka idealnego ostatecznie w moim mniemaniu uzyskał.
Na koniec dodam tylko, że w powieści pojawia się delikatny wątek romantyczny (
a jakże inaczej!), polegający głównie na wzajemnej obserwacji i wewnętrznych westchnieniach. Jest ich jednak tak niewiele z perspektywy całego tekstu, iż anty-miłośnicy nie powinni nawet zaprzątać sobie głowy. A fani między wierszami potrafiliby dużo więcej odczytać... (
^^)
Fabuła:
Choć w tym akapicie miałabym kilka uwag do zarzucenia, wydaje mi się, że nie warto się nimi zbytnio przejmować.
Dzieje się wiele. To na pewno. Kilkakrotnie pojawiają się zwroty akcji zwalające z nóg, częściej jednak mamy do czynienia po prostu z nowymi wydarzeniami zmieniającymi losy bohaterów. Zdarzały się niestety także momenty dłużące się, moim zdaniem, niepotrzebnie wciśnięte do fabuły. Warto jednak było je pominąć, aby dotrwać do zakończenia. Bardzo dobrego, emocjonującego zakończenia.
Przyczyną ciągnącej się treści mógłby być styl pisania autorki, częstujący nas, czasem wręcz zbyt często, opisami miejsc bądź pogody. Wiadomo, one też są potrzebne. Wydawało mi się jednak, że zdawały się czasem zwalniać akcję, sprawiały, że pęd konia nie był aż tak dynamiczny, kłótnia jeźdźców tak emocjonująca, a wyłanianie wodnych stworzeń tak niebezpieczne.
Jeśli natomiast mówić o języku, to nie mam Maggie już nic do zarzucenia. Rozbudowany, daleki od infantylnego i zachęcający do wciągnięcia się w losy bohaterów. I rzecz jasna, operujący mnóstwem wyrazów ze słownika jeździectwa, których nauczyłam się mnóstwo podczas lektury książki.
Do końca..
Wyścig śmierci, jak już wspomniałam na początku, to niespodzianka wśród młodzieżowej fantastyki. Zawiera elementy nigdy dotąd niepojawiające się literaturze dla tej kategorii wiekowej. Zaskakuje, wciąga, chociaż momentami się dłuży. Mnie jednak lektura przebiegała nader sprawnie i pomimo przydługich opisów, nie raz przyłapywałam siebie samą na pochłanianiu strona za stroną z niebezpieczną prędkością. Warto sięgnąć po tę książkę, by doświadczyć niesamowitej przygody jaką jest Wyścig Skorpiona. Chociaż.. proponuję zrobić to bliżej listopada. Dlaczego? Gdyż właśnie wtedy odbywały się zawody. A kto wie? Może czytając powieść, gdzieś na odległej, nieodkrytej jeszcze brytyjskiej wyspie, właśnie trwałaby niesamowita walka o śmierć i życie z tajemniczymi
each uische, znanymi także jako.. konie wodne?
Świetna recenzja, jak zwykle ^^ Mam zamiar przeczytać tę powieść, ponieważ jestem ciekawa stylu pisania pani Stiefvater, a z jej serią o wilkołakach z Mercy Falls nie miałam jeszcze do czynienia. Nazwa strasznie kojarzy mi się z "Igrzyskami..." :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dawno Cię nie było na blogosferze :c
Jeśli chodzi o wilki Maggie, czytałam pierwszy tom jej trylogii 'Drżenie' i z tego, co pamiętam, także mi się podobały ^^
UsuńMam ochotę na tę książkę, tym większą po twojej recenzji, bo tez obawiałam się, że 3/4 to będzie wyścig :D
OdpowiedzUsuńŚliczna szata graficzna *.* okładka, jak i strona tytułowa mocno przyciągają uwagę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam ją już jakiś czas temu i bardzo mi się podobała :D Ogólnie przeczytałam kilka innych książek tej autorki (całe trzy oprócz "Wyścigu śmierci") i ją lubię. Szczególnie fajny jest "Król kruków" i kontynuacja. Jedyne, co mnie rozbawiło i zirytowało jednocześnie, to fakt, że tytuł powinien brzmieć "Wyścig Skorpiona"... No, ale już pomińmy ten szczegół, bo liczy się treść.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam niedawno jedną powieść tej autorki, która mi się spodobała, więc na pewno sięgnę też po "Wyścig śmierci". :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tej autorki tylko trylogię "Drżenie" i była cudowna.
OdpowiedzUsuńO wyścigu śmierci, słyszałam różne opinie, i ciąglę się waham czy warto ;)
zapraszam http://secondlife-books.blogspot.com/
Ciekawi mnie fabuła tej książki. Powieści z motywem "albo albo" - jeśli wygrasz masz wszystko, jeśli przegrasz, nie masz nic, bardzo mi się podobają. Z przyjemnością po nią sięgnę! :)
OdpowiedzUsuńzapraszam - nowa recenzja :)
www.przerwa-na-ksiazke.blogspot.com
A mnie jakoś nie interesuje. Nie przepadam za takimi typowymi młodzieżówkami, chociaż są wyjątki ;)
OdpowiedzUsuńJa również liczyłam, że ten tytułowy wyścig to będzie coś więcej niż te 12 stron :(
OdpowiedzUsuńNo kochana jednak się skusiłaś na książkę, bardzo się cieszę. Jej napisałaś o niej piękniej niż ja. A ten jej brat od początku do końca był dla mnie dupkiem, że ją tak chamsko zostawił. A i ta słabo opisywana miłość między tą dziewczyną a chłopakiem co Corra dosiadał, też bardzo ciekawy wątek. Chociaż tyle ludzi zginęło że aż się dziwie że na tej wyspie są ludzie. W sumie nawet przeczuwałam że ona wygra, ale i tak wszystko szczęśliwie i ta końcówka z koniem, boska ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. Zapraszam.
http://kochamczytack.blogspot.com
Widzę, że książka wywarła na Tobie niemałe emocje :D Choć też się, powiem szczerze, dziwiłam, że ktoś się na wyspie jeszcze ostał, skoro ludzie ginęli tam w tempie błyskawicznym :D
UsuńWyścig śmierci, konie wodne i fantastyka? To mieszanka, którą trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńRównież liczyłam na to, że tytułowy wyścig będzie trwał trochę dłużej, jednak mimo to, książka była w porządku. Bez wątpienia jest oryginalna, wcześniej nie spotkałam się z czymś podobnym ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Wspaniały blog <3
OdpowiedzUsuńWyścig śmierci czytałam, skusiłam się na niego, gdy zapoznałam się z opisem. Przyznam, że pomysł na powieść oryginalny i świetnie się zapowiadający, lecz niestety się rozczarowałam. Książka mi się strasznie dłużyła, bohaterowie tacy sobie no i akcja pozostawała wiele do życzenia ;/
Obserwuję i zapraszam do mnie dobraksiazka1.blogspot.com
Świetna recenzja ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze Wyścigu Śmierci, ale mam taki zamiar ;)
Pozdrawiam,
http://wer-pozeraczkaksiazek.blogspot.co.at/
Ta książka od dłuższego czasu jest na mojej liście Must Have, a Ty przekonałaś mnie bym po nią sięgnęła <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
O matko, o matko, tyle dobrego słyszę! Ja chcę, ja chcę, ja chcę! XD
OdpowiedzUsuńJuż od dawna chcę przeczytać tę książkę, ale jakoś zawsze się mijamy. :P Muszę to w końcu zmienić i kupić! Kurczę, akurat nie mam kasy!
Przeczytam, choćby nie wiem co! :D
Kojarzę skądś tytuł tej książki, ale nie jestem w stanie powiedzieć dokładnie skąd. Fabuła wydaje się być ciekawa, jednak nie wiem, czy to do końca mój klimat. Cóż, może sięgnę po tę książkę, bo Twoja recenzja wygląda naprawdę zachęcająco! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dakota // 97books
Już od jakiegoś czasu mam ogromną ochotę na tę książkę. Czytałam już chyba z dwie recenzje (ta jest trzecia) i w każdej "Wyścig śmierci" to pozycja polecana. :p Tak więc - czas chyba poszukać akurat tej powieści.
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
Zostałaś nominowana!! ^_^ Wpadnij i zobacz, o co chodzi. :P
OdpowiedzUsuńhttp://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/2015/08/przysowiowy-tag.html
Bardzo podoba mi się formuła Twojej recenzji, wszystko jasno i rzeczowo wyjaśniłaś, aż chce się czytać ;) Teraz wiem, że to książka zdecydowanie nie dla mnie, ale gdybym trafiła na nią kilka lat temu pewnie bym się skusiła ;) Teraz moge ewentualnie kupić na przyszłość, dla córki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!