sobota, 25 czerwca 2016

Marcus Sedwick - Niezauważalna: liczenie 354 płyt chodnikowych w Nowym Jorku

Szczerze powiedziawszy, nie wierzyłam w zbiegi okoliczności. A przynajmniej zupełnie nie zwracałam na nie uwagi. Po prostu: traktowałam je jako nieodłączną część naszego życia, które powinno być wzbogacane o te nie do końca logiczne, zakrawające o magię, epizody. Do momentu, gdy po skończeniu lektury "Niezauważalnej", następnego dnia wracałam autobusem do domu. Próbując skupić na przyjemnych myślach, które pozwoliłby mi na oderwanie się od charakterystycznych pogaduszek innych pasażerów, zaczęłam myśleć o mojej koleżance, z którą planowałam pójść w najbliższym czasie do kina. Zastanawiałam się, kiedy ostatni raz ją widziałam i co mogłybyśmy robić po seansie. Jadę, jadę, myślę, myślę, za oknem przemykają drzewka, latarnie, budynki, przystanki, gdy nagle widzę ją. Właśnie ta koleżanka szła chodnikiem wzdłuż drogi, którą poruszał się mój autobus. I o ile samo to określisz zapewne jako najbardziej sztampowy przykład zbiegu okoliczności, końcówka wyda Ci się może bardziej zaskakująco. Postanowiłam bowiem zadzwonić do owej znajomej, licząc, że postać obserwowana przeze mnie wyciągnie za chwilę dzwoniący telefon. O dziwo: tak się nie stało! O jeszcze większe dziwo: koleżanka odebrała! Magia, czary? Lepiej! Moja wada wzorku! (da bum tss :D). Okazało się, że dziewczyna wzięta przeze mnie za mi znaną, była po prostu przypadkowym przechodniem - co jedynie w bardzo podobnym uczesaniu, z telefonem o podobnym kształcie i kolorze oraz ubraniach takich jakie ma moja koleżanka. I co na to powiesz? Zbieg okoliczności czy po prostu zwykła pomyłka?


Niezależnie od tego, jakie uzasadnienie przyjmiesz za prawdziwe, wiedz, że właśnie zostałeś wprowadzony w tematykę historii stworzonej przez Marcusa Sedgwicka.

A co mogę powiedzieć już o samej książce? Na pewno warto podkreślić pomysł nie idący jednak niestety w parez wykonaniem. Trudno skrytykować koncepcję, która już na wstępie intryguje i zachęca, bo wiesz, że drugiej takiej powieści możesz szukać ze świecą. Na każdym etapie kreacji historii: bohaterów, miejsc, poruszanych problemów czy też wątków, odkrywałam zupełnie nowe dla mnie elementy. Sedgwick bowiem skierował się w stronę taktyki: tu coś dodać, tam troszkę odmienić. I słusznie - nie marnując czasu, zaprezentował rynkowi czytelniczemu nowe horyzonty.

W jaki sposób TA obyczajówka różni się od pozostałych ze swojej rodziny?
Niewidoma szesnastolatka Laureth razem z mamą, młodszym bratem Benjaminem oraz tatą tworzą kochającą się rodzinę z Wielkiej Brytanii. Niezaprzeczalnie, istotny fakt to zawód ojca dziewczyny: bycie autorem znanych powieści, które rozbawiły do łez połowę świata to nie lada profesja. Obecnie, sytuacja w domu nastolatki uległa zmianie: jej tata wyjechał. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie tajemniczy e-mail, który sugeruje obecność ojca w Stanach, podczas gdy miał być w Szwajcarii (nawet ja zauważyłabym tę rozbieżność kontynentalną :D). Laureth, pragnąca udać się mu na ratunek, decyduje się na ryzykowną wyprawę razem z Benjaminem w roli przewodnika do Nowego Jorku. Czy odnajdzie tam tatę? Jakiego sekretu mógł strzec na tyle usilnie, że nie powiedział rodzinie o miejscu pobytu?
Od razu widać, że książka na poziomie opisu wyróżnia się - wystarczy policzyć wszystkie pogrubione określenia. Dodam jeszcze do powyższego: Edgarda Allana Poego, prawo Benforda, numinalność, pokój nr 354, problem urodzin  i apofenię oraz jeszcze większą porcję zbiegów okoliczności. A to wszystko na kartach dziennika Jacka Peaka - ojca głównej bohaterki, zaginionego pisarza, którego notatnik w dziwny sposób trafia w ręce jego dzieci. Właśnie on - notatnik napędza podróż nastolatki do Nowego Jorku oraz oprowadza ją po różnych, dziwnych zakątkach tego ogromnego miasta. Wszystko byłoby świetnie, pomysł naprawdę wypaliłby znakomicie, gdyby nie.. No właśnie. Gdyby nie co?

Objętość książki, drogi czytelniku. To największy spośród dostępnych szkopułów. Nie oczekuję wydawania samych cegieł o ilości kartek 500+, aczkolwiek.. powiedz sam: czy patrząc na "Niezauważalną", nie przychodzi Ci na myśl wersja kieszonkowa wydania? Chudziutkie to, malutkie, nieformatowe. I jeszcze akcja gna jakby zbyt szybko - czyżby autor spieszył się z zakończeniem powieści by móc spokojnie zjeść obiad? W pełni go rozumiem, ale żałuję, że nie rozwinął kilku rozdziałów, dając tym samym szansę odbiorcom na przeżycie jeszcze pełniejszej przygody, wyobrażenia poruszania się po nowoczesnej metropolii i wejścia w ciało niewidomej nastolatki. Przez to, odnosiłam wrażenie, że chcę więcej, że z przyjemnością przeczytałabym jeszcze jedną, i jeszcze kolejną stronę, a tu: klops! Bo więcej stron nie ma, a historia kończy się w kilku prostych machnięciach piórem. (Równie dobrze na wszystkich bohaterów mogłoby spać ogromne kowadło - równie szybko, a więcej dramaturgii :D).

A właśnie! Główna bohaterka! Laureth może nie zapadnie mi w pamięć na wystarczająco długo, ale na pewno od razu skojarzę ją z "Niezauważalną". Dzięki poświęceniu jej wystarczającej ilości uwagi przez Sedgwicka, masz szansę przynajmniej w niewielkim ułamku poznać perspektywę większości z nas nieznaną: osoby niewidomej. Zobaczyć, jak sobie radzi w codziennych sytuacjach, w otoczeniu tłumów obcych ludzi, w nieznanym miejscu, jak reaguje pod presją czasu, borykając się z problemami. Choć jej myśli dalej obiegają wokół typowych spraw: szkolnych, uczuciowych, wątpliwości, rodzinnych, czytamy też o sytuacjach, w których Laureth musi zdawać się na pomoc młodszego brata, korzystać z zestawu głośnomówiącego, a nawet: udawać widzącą, by nie wzbudzać nadmiernego zainteresowania swoją osobą. Na pewno są to elementy, które wzbogacają zagadkę zaginięcia ojca, gdyż piętrzą przed postaciami, jak i czytelnikiem kolejne dylematy do rozwiązania.

"Niezauważalna" zgodnie z tytułem nie została zauważona przez rzesze czytelników i chociaż utrzymywała się przez pewien czas na pierwszych stronach Empiku jako nowość, prędko została wyparta i wystarczyło kilka miesięcy bym mogła zakupić ją w promocyjnej cenie -70%. (Tak, w Empiku pojawiają się TAKIE rabaty!). Tego nie żałuję na pewno - kilka groszy więcej w portfelu do dobry deal. Szkoda tylko, że tak szary los spotkał powieść, po którą młodzi, spragnieni oddechu od wilkołaków, wampirów i zombie, powinni sięgać.

Pamiętaj: otwierając książkę Sedgwicka, wyobraź sobie, że rozpakowujesz prezent. Lepiej lub gorzej zapakowany, ale nigdy nie zgadniesz, co znajdziesz w środku. Wiesz jedynie, że będzie to nie lada niespodzianka. Przymruż oko na przeciętny, bardzo prosty styl autora. Ciesz się z pomysłu na formę i treść, a będziesz zadowolony z całej lektury. I sam zaczniesz kontynuować obsesję autora na punkcie liczby 354. 


Ilość stron: 254
Wydawnictwo: YA!
Cena okładkowa: 34,99zł
Cena zakupu: 10,5zł



***

Czytaliście ją? A może inną z dorobku Sedgwicka? Jaką książkę polecilibyście na upalny początek wakacji? Piszcie! :)