Nie jestem fanką nadmiernej organizacji. W zasadzie, mam problem z podstawową organizacją, wykraczającą poza normy ogólnego zorientowania w swoim życiu. W związku z tym, progiem nie do przejścia wydają się być dla mnie comiesięczne podsumowania, lista przeczytanych książek z wyliczoną sumą przewróconych stron (choć miałam do wspomnianej wersji postów jedno podejście!).
Nie zmienia to jednak faktu, że "zbiorcze" wpisy pozwalają niekiedy zaintrygować się jakimś tytułem, przypomnieć o czymś, co zapomniane leży na półce już zbyt długo, zmotywować się do zajrzenia do biblioteki lub sklepów, w których książki zdecydowanie nie należą do gałęzi podstawowego dochodu. Bowiem w moich stosikach prawie nigdy nie znajdziecie książek kupowanych za ceny okładkowe bądź niezachęcająco wyglądające promocje 4 w cenie 3. Książki znajduję tylko i wyłącznie przy okazji. Ale jak dobrze mi to wychodzi! Zobaczcie sami!