środa, 21 września 2016

Skaczemy do przeszłości, zarania dziejów, aby nie nieczytanie nie było niemodne.

Dlaczego ludzie się nie rozwijają? Bo nie czytają. Dlaczego nie czytają? Przez lektury.



Kto spotkał się z takim podejściem? Kto z Was MA takie podejście? Nie wątpię, że przymuszanie przeciętnego Jasia, którego ostatnim czytanym tytułem był komiks "Kajko i Kokosz" do sięgnięcia i przewertowania od deski do deski "Lalki" nie zadziała na niego motywacyjnie. Bądźmy szczerzy: na nikogo to nie zadziała inaczej. Wcale nie mam na myśli tematyki bądź grubości książki, ale sposób "zachęcenia" do podjęcia się wyzwania, jakim jest ta powieść. Przymus nie miałby jednak racji bytu, gdyby młody osobnik już wcześniej został przekonany do tego, że czytanie to wspaniała rozrywka. Gdyby trwał w tym przekonaniu tak usilnie, że z każdej "Lalki" i "Cierpień młodego Wertera" (oj, ciężki kawałek chleba... :c) zrobiłby przyjemność. Ku temu, trzeba skierować się więc do lat jego młodości, bo to tam, moim zdaniem, leży pies pogrzebany.

Moje dzieciństwo było wypełnione książkami - nie mogę powiedzieć inaczej. Czytać uczyli mnie wszyscy po trochu: mama, tata, babcia, dziadek, siostra.. każdy na swój sposób, bardziej lub mniej.. bezpośrednio. Zaowocowało to tym, że jeszcze zanim postawiłam pierwsze kroki w przedszkolu, już potrafiłam zbudować z czarnych znaczków sensownie brzmiące zdanie (ach, te pierwsze osiągnięcia!). Czerpałam ogromną radość z tego, że gdy inne dzieci opanowywały po kolei każdą literkę, mnie panie nauczycielki prosiły już o głośną lekturę fragmentu opowiadania, wierszyka. Nie chodzi mi tutaj o pychę, przewagę, ale dumę z siebie i moich bliskich - wspólnie wypracowaliśmy tak istotną umiejętność. 

To co istotne: nikt nigdy nie dał mi wtedy odczuć, że czytanie stanowi obowiązek, pracę bądź nudny przydział. Czynność ta kojarzyła mi się wyłącznie z nagrodą, ciekawym spędzeniem  czasu - tak powinno wyglądać odpowiednie podejście. Wystarczyłoby, że rodzice dwa, trzy razy zmusili mnie do poznania kolejnej historyjki, a ja nie odczuwałabym już takiej frajdy, nie miałabym motywacji, którą zachęcałabym się sama. I tyle: komputer, telewizor szybko zaspokoiłby mój wolny czas, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, ile tracę odkładając na bok książki. Ale dlaczego miałabym chcieć robić coś za karę?


Zdaję sobie sprawę z tego, że skoro sama nie mam dzieci, to mogę mieć o temacie słabe pojęcie. Ale trudno zaprzeczyć, że dziecko jest bardzo pilnym obserwatorem, więc same doświadczenia z wieku przedszkolnego dały mi już obraz rzeczywistości, który teraz wystarczy, że podbuduję własnym wnioskiem. Widziałam różnych rówieśników: siedzących cicho w kąciku, uwielbiających zabawy we własnej, wąskiej grupie znajomych, biegających po całej sali chłopców, zbuntowanych mruków, "dusze towarzystwa" otwarte na każdego. Każdy z nich inaczej doświadczał książki.

Oto przykład prawie z życia wzięty!:

I tak: Kasia siedziała przy stoliku i dzielnie odszyfrowywała każdy nowy znaczek z polskiego alfabetu. Maciek dzielił po cichu słowa na wyrazy, przez co fragment czytanki przyjmował formę zabawnego rapu. Zuzia, po lekturze zdania, musiała zwizualizować sobie to, o czym właśnie się dowiedziała, czego efektem były króciutkie przerwy po wszystkich kropkach, znakach zapytania i wykrzyknikach. A Kuba? Cóż.. Kubę rzadko kiedy coś zainteresowało - ileż można czytać o wycieczkach do lasu lub zabawach w przedszkolu? Ale jeśli już zabrał się za ciekawiącą go historię, nie odrywał się od niej ani na moment! (Oczywiście imiona zostały zmienione, gdyż.. niestety nie prowadziłam jako 5-latka zapisków pt. "Kto jak czyta". :D ).

To jest właśnie ta banalnie prosta metoda na rozpoczęcie przygody z czytaniem. Znaleźć swoją metodę. Niezależnie od tego, czy będziesz czytał w swoim pokoju na głos, wertował strony we wszystkich możliwych miejscach i o wszystkich porach dnia i nocy, szatkował powieść po rozdzialiku codziennie przed snem albo też zarywał na ciekawą lekturę całą noc. Nieważne czy wybierzesz papierowy egzemplarz, e-book, audiobook, format gazetowy bądź wersję elektroniczną, komputerową. Naprawdę obojętne czy wokół Ciebie czytają wszyscy znajomi, wsparcia mola książkowego możesz doświadczyć tylko od rodziców czy w Twoim otoczeniu literatura została zepchnięta na dalszy plan. Po prostu czytaj! 

Rób to po swojemu, nie daj sobie wmówić, że jeśli chcesz być prawdziwym czytelnikiem musisz przejść przez tyle i tyle stron dziennie, a jeśli zapomnisz historię, którą poznałeś kilka miesięcy temu nie nadajesz się do tego. Bzdura! Sama miewam dni, podczas których jedyne po co sięgnę to zbiór zadań z matematyki (jedna z nielicznych książek, w której literki są w mniejszości :c). Czy przejmuje się tym? Oczywiście, że nie! Uwielbiam książki, chętnie je czytam i TYLKO TO się liczy. Reszta to nic nie znaczące szczególiki. (I nie, nie zaczytuję się w chłodne, jesienne wieczory w zbiorek od matmy. :D)

Kończąc swoją wypowiedź, skieruję również gorący apel do wszystkich posiadających młodsze rodzeństwo: powiedz nie nieczytaniu! Daj poznać swojemu bratu, swojej siostrze tę niezwykłą przygodę, w którą Ty już się zagłębiłeś. Czytaj im, pozwól wybierać lektury, na jakie oni mają ochotę - choćby zdecydowali się na wierszyki o skaczącej piłce (Polecam "Piłkę" Ludwika Jerzego Kerna!):

PIŁKA
Ludwik Jerzy Kern
Kiedy piłka jest w dobrym humorze,
To skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I skacze,
I przestać nie może.

Nawet jeżeli będziecie razem powtarzać te wersy przez miesiąc, dwa, to wierz, że to zaowocuje. Właśnie w ten sposób dasz rodzeństwu odczuć, że traktowanie książek jako przymus krzywdzi i je, i każdego, kto tak zaczyna uważać. Aż się później zdziwisz, gdy sami zaczną sięgać po "Krzyżaków" czy "Quo Vadis". A jeśli sami podejmą ten krok, znaczy dojrzeli do takiej lektury. Więc pozostaje tylko się cieszyć!

I skakać,
I skakać,
I skakać, 
I skakać,
Z radości. :)

8 komentarzy:

  1. Spotkałam się z wieloma osobami, których zmuszanie do czytania lektur odstraszyło od książek na amen. I chociażby nie wiadomo ile się do nich mówiło, odpowiadali żę czytanie nie jest im potrzebne i wolą oglądać filmy (o zgrozo!). Dlatego zdziwiłam się, kiedy udało mi się namówić mojego lubego do czytania, a on właśnie należał do grona osób przeciw książkom.
    Co do mojego brata - niestety jak na razie nie mam do niego cierpliwości. Może kiedyś jak dorośnie, na razie ciężko mi go nawet zmusić do przeczytania gazetki z Kauflanda. :(

    Pozdrawiam z:
    Book Prisoner :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulację osiągnięcia - jedna osoba czytająca więcej to prawdziwy sukces! ^^
      Na brata też kiedyś przyjdzie czas, choćby na tę gazetkę z Kauflanda. :D

      Usuń
  2. Teraz ten wierszyk będzie mi po głowie chodził XDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wszystkie książki (no może prawie wszystkie :D) czytam baaardzo szybko i jako prawdziwy książkoholik uwielbiam, dlatego niektórzy się dziwią, dlaczego tak narzekam na czytanie lektur.
    Niestety niektórych lektury od czytania odstraszają, co jest bardzo smutne, ale cóż. My - książkoholicy, musimy się zjednoczyć i do czytania namawiać ;).

    Buziaki :*,
    Kaja.
    ksiazkowezamieszanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama mam problemy niekiedy z czytaniem lektur, gdy mnie w danym momencie akurat ta książka NIE INTERESUJE, ale muszę ją przeczytać. :c

      Usuń
  4. Zgadzam się z Tobą, ważne jest by ZACHĘCIĆ a NIE ZMUSIĆ :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne jest to jak większośc nauczycieli reaguje na niechęć uczniów do czytania. Z tego błędnego koła poloniści tak naprawdę sami nie raz nie chcą wyjść. Często nie podejmują żadnych konkretnych działań, by skutecznie walczyć z tym problemem, zazdroszczę wszystkim , którzy spotkali nauczyciela, który naprawdę potrafi zarazić miłością do książek.

    Pozdrawiam serdecznie Klaudia z bloga http://thebooksandclouds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░