piątek, 13 października 2017

Natalie C. Anderson - Miasto świętych i złodziei: gorzka prawda w kapsule słów

Przykuła moją uwagę od pierwszego ujrzenia. Wystarczyło jeden rzut okiem, a obie wpadłyśmy: ja w chęć przeczytania, ona w moje sidła. I tak zaczęła się nasza wspólna podróż.
Początkowo zastanawiałam się, czy faktycznie jest to powieść młodzieżowa, ale, po otrzymaniu potwierdzającej informcji, nie musiałam nawet zagłębiać się w opis wydawcy. Już czułam, że to będzie coś niezwykłego, coś, co zagra w mojej głowie nowego marsza i skieruje myślenie na zupełnie nowe tory. Skierowało. A wręcz przywiozło mnie tymi torami do zakątka świata, który został połączony tylko jednym kolorem.

Po skrawku czarnego lądu oprowadza nas młodziutka złodziejka Christina. Dziewczyna przeniosła się wraz z matką Anju i młodszą siostrą do Kenii, do fikcyjnego miasta Sangui. Ich rodzina szybko zostaje jednak rozbita przez zabójstwo matki, zarabiającej jako pokojówka u bardzo wpływowego człowieka. Tina, odkrywając prawdę o Rolandzie Gryhillu - pracodawcy Anju, który dał jej dzieciom także dach nad głową, postanawia rozpocząć współpracę z miejskim gangiem, by móc wcielić w życie swój plan zemsty, zdemaskować oszustwa i odkryć prawdę o śmierci matki. 
Do tej pory nie miałam żadnego, konkretnego zetknięcia z realiami życia w Afryce, z problemem tamtejszej biedy, skraju, na jakim przychodzić zmagać się z nią dzień w dzień. Film o tej tematyce, który kiedyś tam zapadł mi na dłużej w pamięci - "Wierny ogrodnik", po raz pierwszy uświadomił mi coś znacznie więcej niż hasła rzucane przy okazji różnych akcji charytatywnych. Zamiast oddawać zeszyty dla dzieci z Afryki, poczułam i zobaczyłam prawie, że na własne oczy, jak faktycznie mają się sprawy na sąsiednim kontynencie oraz jak daleko im do naszego oblicza codzienności. Z "Miastem..." jakbym odkrywała to znów, na nowo. Wciąż z szokiem, niedowierzaniem, przykrością, niezrozumieniem. Jak można mówić, że świat jest "tak mały", skoro nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić ludzi żyjących praktycznie "tuż obok".

A zatem właśnie ta atmosfera, pozwalająca czytelnikowi na otworzenie oczu na nowe sprawy, zasłużyła u mnie na miejsce na podium, jeśli chodzi o "Miasto świętych i złodziei". O ile z wątkiem kryminalnym bywało różnie, jego rozwikłanie nie stanowiło szczególnej zagwozdki, o tyle przeniesienie się wraz z nastoletnimi bohaterami do tego czarnego, myśląc wieloznacznie, świata było dla mnie czymś... czymś zwyczajnie nadzwyczajnym. ;)
Wyrazistość - to chyba najlepiej dopasowany synonim "Miasta świętych i złodziei". Żadne inne słowo tak dokładnie nie oddaje charakteru wydarzeń, ludzi oraz miejsc, napotykanych w historii.

Wracając na ziemię, drugim elementem, który sprawia, że powieść wybija się ponad stosy innych, są właśnie bohaterowie: niepozorni, zwyczajni, a jednak zestawieni ze sobą w taki sposób, że świetnie komponują się z całą historią, nadając jej jeszcze innego, lepszego charakteru. Główna bohaterka to silna, zdecydowana, zdeterminowana osobowość. Jej towarzystwo: Boyboy (co za imię!) oraz Michael stanowią jakby wyznaczniki dwóch odległych krańców charakteru. A mimo to, gdy widzimy, jak wspólnie są stawiani na przeciw problemom "dorosłych", sami uczą się, jak dorosnąć, jak wejść w ten nowy dla nich świat. Choć wydawałoby się, że nie odnajdziemy tutaj niczego odkrywczego, w otoczeniu tak barwnych, indywidualnych postaci każda strona czyta się właściwie sama.

Odnosząc się natomiast do rekomendacji, umieszczonych na okładce, z żalem muszę przyznać, że zostały przypisane książce nieco na wyrost. Polityczne rozgrywki są, ale bezwzględnego kryminału już nie ma. Dzieje się mnóstwo, aczkolwiek wciąż do "mrocznego thrillera" "Miastu" brakuje. I chociaż wciągnęłam jego treść w zasadzie jednym tchem, echo tych wydumanych pochwał wciąż pobrzękiwało mi z tyłu głowy, przypominając, że to nie to, czego przeciętny czytelnik, nieuprzedzony szczerymi recenzjami, a oszołomiony pochlebstwami, mógłby oczekiwać.

"Miasto świętych i złodziei" pozwoliło mi dojść do jednego, pewnego wniosku. Do tej pory, gdy potrzebowałam resetu, wyłączenia się od codzienności, wybierałam książki-pewniaki, o które nie musiałam się martwić, że nie sprostają oczekiwaniom, gdyż idealnie wpisywały się w preferencje. Po lekturze tekstu Natalie C. Anderson, moje postrzeganie odpoczynku zostało skierowane na zupełnie inny szlak i od dziś wolę czytać wszystko to, po czym nie spodziewałabym się schematyczności bądź zwyczajności. Bo tak właśnie odbieram tę powieść: w niej nic nie pozostaje codzienne, podobne. W jednym zdaniu: ta książka jest jak Afryka: dopiero, gdy doświadczysz jej na własnej skórze, będziesz wiedzieć, z czym się ją je.

Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Initium
Tłumacz: Marta Weronika Najman
Cena okładkowa: 44,90zł

Więcej zdjęć:
I kolejny przykład świetnego wprowadzania w klimat!
***

4 komentarze:

  1. Nie czytałam jej jeszcze i szczerze powiedziawszy nie wiem czy to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam tę książkę wiele razy na bookstagramie, ale w sumie nie wiedziałam, o czym ona jest. Twoja recenzja, to pierwsza, jaką czytam na temat tej książki. Wydaje mi się dosyć interesująca, dlatego też wpisuję ją na listę książek do przeczytania i mam nadzieję, że dosyć szybko uda mi się po nią sięgnąć.
    Pozdrawiam xx
    http://slowoposlowie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░