poniedziałek, 27 lipca 2015

Haley Tanner - Vaclav i Lena

Liczba stron: 324
Wydawnictwo: wab
Cena wydawnicza: 39,90zł



O czym książka?
Rosyjscy emigranci na Brooklynie w połączeniu z magicznymi sztuczkami i pierwszą miłością. Mieszanka na pozór wybuchowa, a jednak zaskakująco dobra. Nie chcę już na wstępie zdradzać Wam mojej jakże rozbudowanej opinii na temat tej pozycji, gdyż składa się na nią wiele elementów, ale z góry, jak już wspomniałam, zapowiem, że czas spędzony na lekturze Vaclava i Leny był czasem udanym. Dla wszystkich sięgających po tę książkę: niech opis Was nie zmyli! Wydawać się by mogło, iż będziemy mieć do czynienia z fantasy połączonego z przygodówką zawierającą także elementy młodzieżowej obyczajówki. I w sumie to może i racja. Odwrócone są natomiast proporcje, gdyż z samej magii, emigrantów i Brooklynu mamy jakieś 20% fabuły. Co z resztą? (A 80% stron pustych, bo czemu by niby nie? c:). Główne skrzypce grają Vaclav oraz Lena i ich jakże niespotykane spojrzenia na świat, zwłaszcza w sferze relacji między sobą. Poruszony zostaje także problem odnajdywania się obcokrajowców w amerykańskiej, porządnie osadzonej rzeczywistości, a także wiele innych spraw, poważnych i przykrych, ale jakże realnych i bliskich.


Wygląd:
Urocza książeczka niewielkich gabrytów. Co prawda na półce nieco psuje efekt, bo jest pół centymetra węższa od pozycji przeciętnych rozmiarów (>:c), ale szata graficzna wydania nadrabia to niedociągnięcie. Twarda okładka to pierwszy, ogromny plus. Zwłaszcza bez obwoluty, gdyż ta niewiasta wyłaniająca się z kapelusza niczym Afrodyta z cypryjskiej piany, nie do końca przekonuje mnie do siebie. Bez niej, okładka zdecydowanie zyskałaby na wyglądzie, zwłaszcza biorąc pod uwagę amerykańskie wieżowce w tle w połączeniu z rzucającymi się w oczy, a zarazem komponującymi kolorystycznie, literkami tytułu. Grzbiet i tył stanowią już, moim zdaniem, udaną kompozycję zachęcającą do zapoznania się z fabułą. Wewnątrz, poza samą treścią, uwagę przykuły rekomendacje na tylnej stronie obwoluty, których całkiem spora ilość świadczy o pozytywnym podejściu do tego tytułu przez media, a co z tym idzie, przewidywanym sukcesie powieści Haley. Dlaczego zatem znalazłam ją w Stokrotkowym koszu za 7zł? Nie wiem, ale mogę powiedzieć, iż było to najlepiej wydane kilka złotych w moim życiu do tej pory. (Nie licząc jogurtów morelowych C:).


Koncepcja:
Czy ja wiem.. Gdy czytałam opis książki, sądziłam iż trafiłam na ten rodzaj perełki, który mógłby naprawdę zaskoczyć i wprowadzić coś nowego. Nigdy nie trafiła w me łapki powieść o magikach. Łudziłam się, że to będzie ten wspaniały pierwszy raz. A tu chałka! Autorka postanowiła nieco skomplikować sprawę.
Magia sami w sobie to jedynie to jedynie dodatek, tło do historii przedstawionej przez Tanner. W dzieciństwie jedni lubili bawić się samochodzikami, inni układać puzzle, a jeszcze inni czesać małe, plastikowe bobasy. Vaclav w tym czasie tworzył kostiumy sceniczne, planował sztuczki i marzył o występach przed szeroką publicznością. I właśnie te marzenia połączyły jego los z Leną, a zarazem rozpoczęły ich szczerą oraz, jak się okazuje pod koniec, nierozerwalną przez czas przyjaźń.
Pomysł na przedstawienie wydarzeń jest naprawdę godny pochwały, gdyż pojawiające się problemy wykorzystywane były przez mnóstwo pisarzy w swoich dziełach. A mimo to, ta koncepcja wyróżnia się, odkrywa przed czytelnikami nowy sposób patrzenia na proste życie. Życie nieusłane różami. Życie wypełnione wszystkim, co tylko może spotkać człowieka.

Bohaterowie:
Ach! W tym akapicie chciałabym wzdychać i wzdychać.. bo jest nad czym! Autorka wykreowała bohaterów tak rzeczywistych, tak prawdziwych. Aż czułam ich obok siebie! (Żeby nie było: ze mną WSZYSTKO okej :|). Każdy element ich osobowości został przemyślany, ma swoje miejsce w ich charakterze, pojawia się w ich przemyśleniach i działaniach. Ich choć zdarzają się strony, na których znajdziemy myślowe monologi głównej dwójki, to pochłaniamy je w całości, wchodząc w umysły nastolatków, krok po kroku. Dla przykładu: 7 stron o plamie w łazience oglądanej przez Lenę. Tak. Plamie na kafelkach podłogowych. I choć pierwsze co przychodzi do głowy: po co o tym pisać? Czy nie lepiej poświęcić tych kilku kartek na wybuchy i pościgi? Nie! Bo to plama stanowi punkt nieświadomej specyficzności odkrywanej przez Lenę. (7 stron :D).
Również poboczne postaci wypełniły swoją rolę na maksimum. W osobach, które pojawiają się jedynie na kilku stronach, często wyłącznie z opowiadań innych bohaterów, także możemy dostrzec cząstki ich życia. To nie są papierowe laleczki, a żywi ludzie z krwi i kości.


Fabuła:
Szczerze powiedziawszy, fabuła to w tym wypadku pojęcie względne. Historia opisana w książce to wielki misz-masz wspomnień, pojedynczych wydarzeń, przemyśleń. Bo tu nie chodzi o teraźniejszość. Nie przede wszystkim. Dzięki przeszłości możemy zrozumieć, co postawiło głównych bohaterów w tych, a nie innych miejscach, w takich, a nie innych relacjach. Stąd też ten sposób przedstawienia. Nie przeszkadza ona oczywiście w chłonięciu książki strona po stronie, gdyż wbrew pozorom, styl pisania i sposób opisywania jest tak naturalny i prosty, że wciągnięcie w treść macie gwarantowane.
Rozdziały są podzielone na cztery większe części: Razem, Rozdzieleni: Vaclav, Rozdzieleni: Lena, Znowu razem. Taka forma pozwala poznać różne perspektywy, sposoby patrzenia, a zarazem, w efekcie daje pełny obraz historii.
Wbrew pozorom dostajemy również pewną pulę tajemnic, niewyjaśnionych spraw, które autorka odkrywa nam w odpowiednich momentach. Tajemnice przykre, które pragnie się schować w najdalsze zakamarki umysłu. To aż wstrząsające, ile mogą w sobie kryć małe, dziecięce serduszka.

Do końca..
Obawiam się, iż nieco za bardzo zasłodziłam powieści. A nie na tym rzecz polega. Bo to nie jest idealna książka. Nie ma idealnej historii, idealnych bohaterów. Ich przygody wcale nie są przygodami, niektóre fakty są oklepane, a wydarzenia po prostu nudne. Ileż można czytać o normalnym życiu? To mamy na co dzień. To przeżywamy, czujemy, o tym słuchamy na okrągło. A mimo tego, warto sięgnąć po 'Vaclava i Lenę'. Aby poczuć jak inni mogą wykorzystać swoje życie, jak przeżywają je, po swojemu. I jak często nasze problemy są znikome, zupełnie nieistotne. Wręcz niepotrzebne.
Czas spędzony przy lekturze tej pozycji z pewnością był czasem udanym, powtórnie podkreślę. I choć sama preferuję fantastykę, światy nierealne i dynamiczne, warto raz na jakiś czas wrócić do tego naszego. Przewidywalnego, szarego świata.

8 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej książce, ale Ty to masz jednak dar przekonywania :D Chciejlista się powiększa...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Od tej lektury aż bije magia. Serio! Da się ją wyczuć czytając Twoją recenzję czy sam opis książki. Dobra, "Vaclav i Lena" ląduje na mojej liście "chcę przeczytać" i już wyszukuję dzieciaki w katalogu bibliotecznym! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej!
    Nominowałam cię właśnie do pewnego tagu ;) Więcej info tutaj: http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/2015/07/my-little-pony-tag.html . Mam nadzieję, że jeszcze go nie robiłaś :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka ma zdecydowanie przepiękną okładkę :) Jednak typ i historia typowo nie dla mnie :(

    Ps zapraszam na ksiażkowe wyzwanie, moze sie skusisz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka może nie jest przepiękna, ale coś w sobie ma :P
    Nie wiem... Jakoś tak nie mam ochoty skoro fantasy jest tam 20% :P
    Widocznie autorka najbardziej skupiła się na bohaterach :D Nad nimi wzdychasz najbardziej xd

    Co do Minecrafta - odpisałam ci na komentarz u mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja świetna, ale książka raczej nie w moim typie..
    Pozdrawiam! /ksiazkowe-tajemnice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czemu nie spodobała się okładka, ale mnie osobiście oczarowała :-D Co do samej lektury to nie spotkałam się jeszcze z podobną. Brawo za oryginalność pod względem gustu czytelniczego!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pod wrażeniem. Pierwszy raz spotykam się z taką recenzją... Taka inna. Czy to przez podział akapitów na kolejne tematy, które chcesz poruszyć, czy przez wyborny dobór słów? Łał. Po prostu łał.

    Mówi się, że nie ocenia się książki po okładce, ale ta mnie urzekła!

    zapraszam do mnie (dodaję Twój blog do ulubionych): www.przerwa-na-ksiazke.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░