wtorek, 4 września 2018

Andrea Gonzales i Sophie Houser - Super koderki: niby nie dla wszystkich, a jednak... niekoniecznie!

Wstyd się przyznać, ale podczas wyboru liceum i klasy, do której miałam uczęszczać przez trzy lata, podjęłam decyzję, która zaskoczyła mnie samą: mat-fiz-inf. O ile mat zdawał się jeszcze być do zniesienia, o tyle fiz, a tym bardziej inf stanowił wydał mi się być tak... egzotyczny, że czas licealny stanowiła dla mnie zadziwiającą przygodę. Najzwyczajniej w świecie nie czułam ani krztyny chęci do nauki tych przedmiotów, a do tej pory (w tym roku skończyłam szkołę) na myśl o programowaniu nie wiem, czy narzekać, czy uciekać. A jednak, jest to na tyle... niespotykane zajęcie, że gdy gdzieś jest poruszany temat języków takich jak C++ czy Java, to od razu mam ochotę wystąpić z szeregu z uśmiechem na twarzy: "Ja z tym miałam do czynienia!".

I właśnie tym sposobem ogromne zadowolenie wywołała u mnie propozycja z wydawnictwa Czarna Owca na zrecenzowanie "Super koderek". Skoro mogę szerzyć w świecie świetną inicjatywę, to... dlaczego nie?

Sophie i Andrea to przyjaciółki, które los połączył podczas warsztatów programowania organizowanych przez organizację Girls Who Care. Obie z nich chciały w jakiś sposób nauczyć się wyrażać siebie, pokonywać swoje lęki, posiąść nową umiejętność - programowanie stanowiło klucz do rozwiązania tych problemów. W książce opisują drogę, jaką do tej pory udało im się przejść - od momentu decyzji udania się na kurs, do chwili, w której rozwinęły się zarówno jako programistki, twórczynie gier "Tampon run", ale i jako młode, silne oraz znające swoją wartość, kobiety. 
Opis z góry wskazywałby na pompatyczną biografię wypełnioną suchymi, niewiele znaczącymi dla czytelnika, faktami. Jednak nie bez powodu mogę nazywać ten tytuł powieścią - wiele z jej cech, jak nie większość, bowiem posiada. Jako, że tekst jest pisany przez dwie młode dziewczyny, studentki, to świetnie przekłada się na to na język: lekki, niewymuszony, po prostu opowiadający historię. Mogę Was zapewnić, że dłużej niż jeden dzień ta książka nie zabierze. Czyta się ją w jednym podejściu, ale przekaz osiada w głowie na ciut dłużej.

A ów przekaz najlepiej zaprezentuję na moim własnym przykładzie. Gdy książka do mnie dotarła, standardowo odłożyłam ją na półkę "tytułów do przeczytania na wcześniej niż później". Chwilę poczekała, aż przyszła jej kolej, ale w końcu zaczęłam czytać. Najpierw przeleciał wstęp, zabrałam się za pierwszy rozdział opisywany przez Sophie. I, choć brzmi to niewiarygodnie, coś rzeczywiście mnie tknęło. Mianowicie, przeczytałam jej słowa, które zdawały się być wprost wyjęte z moich ust. Autentycznie! 
To nie tak, że nie chciałam brać udziału w lekcjach. Po prostu byłam przekonana, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Wydawało mi się, że moje przemyślenia są głupie i że jak tylko ktoś je usłyszy, mnie samą także uzna za głupią. W czasie porannej podróży metrem do szkoły całą drogę analizowałam rozmowy, podczas których powiedziałam coś bez sensu, i sytuacje, kiedy zachowałam się dziwacznie.
A gdy już dostrzegłam, ile łączy mnie z jedną z bohaterek, nie mogłam oderwać się od tej książki. Nie ze względu na samą fabułę (która może nie jest szczególnie fascynująca, choć nieźle motywuje!), ale z racji chęci odkrycia recepty na moje własne... słabości? Wady? Na pewno na walkę z niepewnością, która do tej pory nie odstępowała mnie na krok.
To jest właśnie świetny mechanizm zachęcający do działania: skoro dwóm takim, w podobnym wieku, tyle w życiu się udało, to co? Mnie się nie powiedzie? Niedoczekanie! 
Ponadto, dziewczyny zdają się być naprawdę świetnymi osobami. Wynika to i z ich historii, i ze sposobu opowiadania, z którego da się wyczuć, że życzą powodzenia wszystkim ich czytelnikom. Ponadto jest to widoczne w porządnym przygotowaniu ich książki. Myślę, że część potencjalnych odbiorców mogłaby pomyśleć o tym tytule jako biografii kogoś, o kim nawet nigdy nie słyszeli. Ale okazuje się, że dostajemy zupełnie nie taki typ książki. W środku, poza losami dwóch młodych programistek, otrzymujemy świetny pakiet motywatorski, który z każdego zdania krzyczy, by ruszyć się i działać, bo najłatwiej jest przesiedzieć życie w kącie. Ponadto, jeśli ktoś skusi się na tę pozycję ze względu na tematykę oraz tytuł, gdyż zapragnie rozpocząć swoją przygodę z pisaniem kodu, to znajdzie tutaj zarówno fragmenty w Javie, na których bazowała gra autorek "Tampon run", jak również mini-poradnik na ponad 30 stronach z bardzo przystępnie napisanymi wyjaśnieniami odnośnie do pierwszych kroków w programowaniu. Byłam pod wrażeniem! 

A właśnie! Na pewno ktoś zwrócił uwagę na tytuł platformówki, zbudowanej przez przez Andy i Sophie. By nie zepsuć Wam przyjemności z czytania, zdradzę jedynie, że w tej nazwie zawarte zostało jeszcze jedno przesłanie, zwłaszcza dla czytelniczek. Tak, to zdecydowanie książka od dziewczyn dla dziewczyn. 

"Super koderki" powinny przejść przez ręce każdej młodej dziewczyny. Nawet jeśli nie czuje powołania do kariery programistycznej, to jestem przekonana, że poczuje chęć na spróbowanie zmiany siebie, swojego życia. Może, tak jak ja, dostrzeże w którejś z bohaterek powierniczkę swoich problemów i stwierdzi, że to ten moment, by je zwalczyć. Innej się udało, to przecież, co w tym trudnego? 
To naprawdę wartościowa książka - sama bym się tego nie spodziewała, ale... tak jest i tyle. A nauka na przyszłość, to proste polskie przysłowie: nie taki wilk straszny, jak go malują. Nie takie programowanie straszne, jak je malują w szkole.


#superkoderki


Liczba stron: 303
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumacz: Paulina Broma
Data premiery: sierpień 2018r.

Więcej zdjęć:
I to są właśnie te momenty dumy - ja rozumiem, o co chodzi w tym kodzie! :D




***
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Czarna Owca! :)

3 komentarze:

  1. Chyba jednak to nie dla mnie książka ;). Bardzo dobrze się o niej wyrażasz i bardzo zachęcasz, ale jakoś nie przemawia do mnie programowanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba potrzebuję takiej książki, utwierdza mnie w tym przytoczony przez Ciebie fragment :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony ciekawi mnie ta książka, z drugiej jednak boję się, że mogłabym przez nią nie przebrnąć. Może kiedyś sięgnę, jak na razie odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░