czwartek, 6 lipca 2017

Colleen Hoover - November 9: pączkujące uczucie z soczystą tajemnicą - pycha!

Są miesiące, które uwielbia prawie każdy. Dajmy na to: czerwiec. Wszystko już w pełni rozkwitło, drzewa uginają się od zielonych, soczystych liści, niedługo rozpoczynają się wakacje, temperatura w podskokach wznosi się do góry. Żyć, nie umierać. A teraz, zestawmy sobie te przepiękne okoliczności przyrody z szarym, burym listopadem. Ni to jesień, ni to zima, do świąt jeszcze szmat czasu, a wspomnienia po lecie nie pozostawiły po sobie nawet okruszka. Wziąć, siąść i płakać. 

Nie, moi drodzy, to już przeszłość. Nareszcie można zdetronizować ten smutny, nawet z nazwy, miesiąc z pozycji okresu szarugi i depresji. Wszystko dzięki autorce najbardziej emocjonalnych książek, jakie trafiają w ręce młodego pokolenia. November 9 sprawi, że żaden listopad nie pozostanie Wam obojętny!


Fallon, oprócz wprawiania się w aktorski fach, bycia córką gwiazdy ekranu, przede wszystkim pozostaje młodą dziewczyną, której życie diametralnie zmienił pożar w domu jej ojca. Niemogąca poradzić sobie ze zmianami: fizycznymi oraz psychicznymi, jakie pozostawiło po sobie to traumatyczne wydarzenie, bohaterka, w zupełnie niecodziennej sytuacji, natrafia na Bena - aspirującego pisarza. Młodzi, z różnych pobudek, postanawiają zawrzeć układ, polegający na spotykaniu się każdego roku, do osiągnięcia 23 lat. Dopiero po tym czasie podejmą decyzję, czy chcą iść przez życie razem. Nie wcześniej! 
Przede wszystkim, uwielbiam  sposób, jaki Colleen Hoover współpracuje z odczuciami czytelnika. Ba! Ona robi z nimi dokładnie to, na co ma ochotę. Nawet nie pytając o zdanie. A obserwator losów Fallon i Bena tylko przeżywa: rozgoryczenie, zachwyt, rozpacz, euforię, zatroskanie, empatię - wszystko po kolei! Co jest w tym najgorsze? Zapewne to, że dzięki tak okrutnej, emocjonalnej manipulacji, ja nie mogłam się od powieści oderwać. 

Warto zwrócić uwagę na zabieg - bardzo prosty, a niedoceniany, który jednogłośnie wybija autorkę spośród setek innych twórców wątków romantycznych. POMYSŁ. Miłość to piękne, wyjątkowe uczucie, lecz powiedziałabym, że samo w sobie bardzo trudne do sprzedania. Bowiem w dalszym ciągu potrzebuje ładnego bądź przynajmniej wyrazistego opakowania. W tym przypadku, naszą "paczuszkę" stanowi dzień 9 listopad: jedno spotkanie w roku, nutka napięcia przed zbliżającą się, oczekiwaną datą. Nie masz szans dowiedzieć się niczego, co dzieje się w życiu bohaterów poza owym dniem, zatem wypatrujesz go z takim samym utęsknieniem jak Fallon i Ben. To było wręcz zabawne, gdy tworzyłam swoje wersje przebiegu zdarzeń: czy ona zostanie nagle wielką gwiazdą? a może któreś się odkocha? Mnie na miejscu bohaterów nerwy zjadłyby od środka trzy razy!

A co najlepiej smakuje z pączkującym uczuciem? (poza herbatką malinową do łapki w czasie lektury :)) No przecież, że soczysta tajemnica! Tutaj też mamy z taką do czynienia! Co najbardziej zaskakujące: nawet ta tajemnica jest ukryta - nie wiemy, że coś TAKIEGO może się wydarzyć. Dlatego miejcie się na baczności! I nigdy nie ufajcie facetom! (To w sumie żadna nowość. :D)

Pod względem fabularnym, książka nie pozostawia sobie równych. Nie gorzej prezentuje się w kategoriach przekazywanych wartości. Tę, przez którą wyjątkowo autorka zaskarbiła sobie moje uznanie, była walka o pewność siebie. Ze względu na taką, a nie inną sytuację głównej bohaterki, ma one spore problemy z samoakceptacją, obrazem siebie w oczach innych. Jak się zapewne można domyślić, związek z Benem stopniowo, kroczek po kroczku, uczy ją otwierania się na własne mocne strony i rozumienia ich ogromnego znaczenia. Podczas zagłębiania się w tę historię, zdałam sobie sprawę, że te subtelne lekcje udzielane Fallon, docierały w pewien sposób także do mnie i pozwalały przemyśleć kwestię mojej pewności siebie. Nie spodziewałam się, że pod powłoczką przeciętnie skomplikowanego romansu można odnaleźć też takie treści - ciut mniej atrakcyjne, ale oddziałujące na zdecydowanie dłuższą chwilę.

November 9 to idealna nazwa dla kolejki górskiej, zbudowanej przez wyobraźnię przedszkolaka. Zakręty, pętle, spadki, upadki i jazda bez trzymanki - nic, co dałoby się przewidzieć bądź czemu dałoby się w jakimkolwiek stopniu zapobiec. Ty możesz co najwyżej usiąść wygodnie w fotelu, przypiąć pasy i próbować się utrzymać. Będzie ciężko. Ale uczucie niezapomniane! 


Liczba stron: 331 
Tłumacz: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Otwarte
Cena okładkowa: 39,99 zł
Cena nabycia: -- (konkurs)

-"Kochała mnie" w cudzysłowie
Całowała mnie pogrubioną czcionką
PRÓBOWAŁEM JĄ ZATRZYMAĆ wielkimi literami
zostawiła mnie z wielokropkiem...
- BENTON JAMES KESSLER
Więcej zdjęć:



10 komentarzy:

  1. Nie wiem czy to mój komputer, ale czcionka jest niemiła dla wzroku, trudno się czyta :/
    Książkę oczywiście czytałam i jak to z Hoover od razu się zakochałam. Nie potrafiłam dawkować sobie napięcia i później byłam zdruzgotana.
    Jednak pomysł na spotkania co roku był super, najlepszy!
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogłabyś podesłać mi na maila screen, jak to u Ciebie wygląda? Jeszcze pracuję nad wyglądem i nie do końca wiem, jak to wszystko współgra (zwłaszcza, że bawiłam się CSSem). :/

      Usuń
  2. November 9 to była pierwsza książka tej autorki, jaką przeczytałam. Bywała emocjonująca, ale też chwilami mnie nudziła i bardzo irytowała. Ostatecznie postanowiłam jednak dać szansę następnym książkom tej pani :D.
    Muszę się zgodzić z tym, co piszesz. Autorka naprawdę miota naszymi uczuciami i to aż boli... XDD Dobre podsumowanie całości! Popieram! No i straszliwie podobal mi się motyw z tym 9 listopada. Geniusz.
    Pozdrawiam. Będę obserwować i częściej wpadać :)
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W których miejscach Cię nudziła? :O
      Dziękuję bardzo. :)

      Usuń
  3. Nie powiem, chciałabym przeczytać :D Hoover nie czytałam tylko ,,Never never" i nowej ,,Confess", no i oczywiście tej. Może nie jest to moja ulubiona autorka, ale jej książki mają w sobie coś takiego, że chcę poznać je wszystkie :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jej książki mają w sobie coś takiego! :)

      Usuń
  4. Nie lubię Hoover, ale np Ugly love było dla mnie spoko. Za to November 9 zupełnie do mnie nie trafiło

    Pozdrawiam!
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka jest świetna :D Zresztą jak wszystkie tej autorki, którą swoją drogą - uwielbiam :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham tę historię! ♥
    kocham Hoover! ♥

    OdpowiedzUsuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░