niedziela, 30 lipca 2017

WAKACYJNY POLIGLOTA cz. 1: kodeks efektywnego ucznia

Chociaż podczas wakacji najchętniej poświęcałabym się w całości wyłącznie czterem, moim ulubionym czynnościom: spaniu, jedzeniu, czytaniu i podróżowaniu, przychodzi czas, w którym człowiek czuje nieprzyjemne wiercenie w żołądku, zdające się wołać nieugiętym głosem: "weź się do roboty!". Przykre to, bo przykre, ale rozsądek zdaje się mieć rację. Ileż to bowiem razy, w ciągu roku szkolnego, strofowaliśmy się: "oj, pouczyłabym się pół godzinki codziennie w wakacje, a teraz nie miałabym żadnego problemu"? Ta jedna myśl sprawia, że w końcu jestem w stanie się zmobilizować. I poza odpoczynkiem, poświęcić te "30 minut" (a może nawet troszkę więcej!) na coś, co nazwałabym inwestycją edukacyjną - choć teraz wiąże się dla mnie ze sporym kosztem cierpliwości, w przyszłości, mam nadzieję, że zwróci się kilkukrotnie.

W związku z tym, postanowiłam podzielić się z Wami, tutaj na blogu, w kilku postach, moimi sposobami na naukę - tym razem będzie to szlifowanie umiejętności językowych (wątpię, by znaleźli się chętni śledzący moje starcia z arkuszami z fizyki :D). Bynajmniej, nie będę pokazywać mądrych książek, podręczników oraz repetytoriów, na których wylewam siódme poty, robiąc zadanie po zadaniu (choć, jeśli zgromadzę już jakiekolwiek z tego typu publikacji, mogę też co nieco o tym napisać :)). Seria "Wakacyjny poliglota" będzie skupiać się na... mniej konwencjonalnych sposobach edukacji, aczkolwiek wcale nie mniej skutecznych. Opierających się jednak, w większej mierze, na przyjemności, jaką powinniśmy czerpać z przyswajania nowych zwrotów, powtarzania zasad gramatycznych i oswajania się z tym, co trudno nam przyswoić w biegu kartkówkowo-sprawdzianowym. To co? Znajdą się odważni, by spróbować?


We wstępie, postanowiłam bardziej niż przedstawić, to przypomnieć o podstawowych zasadach (jednych wręcz oczywistych, innych całkiem interesujących) uczenia się, dzięki którym stanie się ono nie tylko prostsze, ale i dające zdecydowanie większe efekty.

1. Dąż prosto... do celu
Skoro wiemy już, że chcemy poprawić nasze wiadomości z zakresu języka... angielskiego, najlepiej byłoby zacząć od tego, by zdać sobie sprawę, że na pewno nie nauczymy się go od początku do końca, od alfy do omegi. Zatem warto, czy to na zwykłej kartce przyczepionej nad łóżkiem, czy wielkimi literami na tablicy suchościeralnej, bądź w dzienniku/bullet journalu (chociażby dołączając kolejną rubryczkę do strony z nawykami), ustalić sobie konkretny cel, w którego stronę zmierzamy.
Kto pamięta z podstaw przedsiębiorczości zasadę SMART?
Specyfic → Specyficzny
Mesurable → Mierzalny
Achievale → Ambitny
Realistic → Realny
Time oriented → Terminowy
Zatem nie umawiamy się ze sobą na "nauczenie się angielskiego" tylko np. na "poszerzenie swojej wiedzy z zakresu języka codziennego od poniedziałku do piątku, po 30 minut do końca wakacji". Jest realnie? Powiedzmy. Jest ambitnie? Na pewno.

2. Nagradzaj się... jak najczęściej
Są ludzie, których buduje krytyka, są też tacy, którzy dostają wiatru w żagle po częstych pochwałach i komplementach. Na mnie, zdecydowanie bardziej działa drugi sposób, więc uważam, że ustalenie systemu nagród to świetna i bardzo motywująca sprawa! Oczywiście, należy go odpowiednio spersonalizować. Przykładowo: po każdej dziennej dozie nauki ustanawiamy półgodzinny odpoczynek z lekturką, podczas którego nikt i nic nam nie przeszkadza. Bądź po wytrwaniu jednego tygodnia w swoich edukacyjnych postanowieniach, mamy święte prawo kupić sobie jedną, nową książkę. Wtedy i przyjemniej się uczy, ale również z większą ochotą realizuje swoją nagrodę. Bo skoro zasłużona...


3. Weź pod uwagę prawa, które... rządzą się pamięcią
Każdy ma swoje prawa, wychodzi na to, że pamięć również. W postaci czterech, bardzo prostych zasad, przypomina o tym, w jaki sposób dostosowywać proces nauki do naszych, ludzkich możliwości. 
1. Prawo świeżości - najlepiej pamiętamy treści, których uczyliśmy się ostatnio.
2. Prawo początku i końca - w największym stopniu potrafimy odtworzyć te informacje, które przyswajaliśmy na początku oraz na końcu nauki.
3. Prawo powtórek - mózg najłatwiej przyswaja wiadomości, wielokrotnie powtarzane i utrwalane.
4. Prawo wyjątkowości - im bardziej zaskakujące, osobliwe fakty (bądź sposób ich przyswajania), tym chętniej pamięć je odnotuje.

4. Dostosuj proces nauki do powyższych zasad.
Jak?
a) Przede wszystkim, jeśli wiemy, że musimy poświęcić materiałowi większą ilość czasu, dzielimy go sobie na mniejsze części, trwające od 25 do 30 minut. Jeśli, tak jak wspominałam wcześniej, chcemy np. w wakacje poświęcać na naukę dziennie właśnie taką porcję godziny, to traktujemy ją jako jednorazową część procesu. 
b) Co ważne, każdą "część" rozpoczynamy od pięciominutowej powtórki tego, czego uczyliśmy się wcześniej: w poprzedniej części, poprzedniego dnia, wykorzystując prawo powtórek. 
c) Później przechodzimy już do głównego punktu programu, a więc do trzydziestu minut nauki. Aktywnej, angażującej nas w stu procentach i nierozpraszanej innymi czynnikami. Taki... niewielki ułamek czasu sprawia, iż dostosowujemy się do prawa początku i końca. Gdybyśmy bowiem ustanowili za jedną partię nauki np. półtorej godziny, to, o ile pamiętalibyśmy informacje przyswajane z pierwszych i ostatnich 15 minut, o tyle te "środkowe" zaginęłyby gdzieś w tłumie. 30 minut? Toż to minie migiem!
d) Pamiętajcie natomiast, by po KAŻDEJ części nauki, po każdym pół godziny, zrobić sobie 5 minut przerwy. Obowiązkowo, nieodwołalnie! Można podczas takiej krótkiej chwili wytchnienia, przespacerować się po kanapkę, położyć na łóżku i zamknąć oczy - byle nie wybijać się zbytnio z rytmu pracy, nie odbiegać myślami od tego, co aktualnie robimy. Dekoncentracja to to, czego nam w tym momencie najmniej potrzeba!

Choć doskonale zdaję sobie sprawę, że gdy, zwłaszcza w ciągu 10 miesięcy szkoły, nauki jest ogrom, a czasu jak na lekarstwo, najtrudniejsze okazuje się być zrobienie tych kilkuminutowych przerw. Ale wystarczyło, bym spróbowała raz, potem drugi, wcielania w życie opisanego powyżej procesu nauki, a sama zauważyłam, że te 5 minut niewiele więcej pozwoli mi się nauczyć, gdy jestem zmęczona, zła na cały świat i drażliwa jak osa. 


5. Szukaj jak najmniej normalnych metod zapamiętywania.
Wszystko, co zwyczajne i proste niech przejdzie do lamusa. Musisz znaleźć SWÓJ, niezwykły sposób na zabawę z pamięcią! Możesz układać piosenki, rapować fragmenty tekstów, tańczyć podczas powtarzania słówek, włączyć dynamiczny podkład muzyczny, nagrywać się na dyktafon i odtwarzać własny głos, opowiadać coś na kilka sposobów własnymi słowami... Grunt, by próbować, testować i znaleźć takie metody, z których czerpie się najwięcej: wiedzy oraz satysfakcji.

***

W przyszłych odcinkach serii, przedstawię Wam moje dwa, nowe odkrycia, pomagające mi w starciu z językiem angielskim, a także całą masę przeróżnych stron oraz źródeł, o których istnieniu może nawet nie macie pojęcia. A warto je znać, gdyż poza tym, że bywają pomocne, samą formą aż zachęcają, by spróbować i się pobawić. Przy okazji ucząc!

***
A jakie są Wasze triki na naukę, zapamiętywanie? Macie jakieś wakacyjne plany edukacyjne? Piszcie! :)

16 komentarzy:

  1. Z zasady SMART korzystam, bo jest po prostu dobra. Czekam na kolejne posty. Lubię taką tematykę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Ponadto, niejednokrotnie się przydaje i to w różnorodnych sytuacjach!
      W takim razie, bardzo mnie to cieszy. :)

      Usuń
  2. Właśnie mi się przypomina biologia, której powinnam się uczyć w te wakacje.. A tak ogólnie to świetne metody! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, to nie był zamierzony skutek.. :C :D
      Dzięki! :)

      Usuń
  3. W te wakacje postanowiłam nauczyć się hiszpańskiego zawsze podobał mi się ten język i ta kultura i okazało się że lecimy do Hiszpanii na miesiąc na praktyki zawodowe w tym roku więc to jeszcze bardziej mnie zmotywowało do nauki więc na pewno skorzystam ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
    http://karola8399.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Co prawda, nigdy nie uczyłam się hiszpańskiego, to z przyjemnością poleciałabym do Hiszpanii. Nawet na praktyki! :D

      Usuń
  4. Ja w te wakacje w końcu zabrałam się do nauki norweskiego, którą planowałam już od długiego czasu, ale wciąż brakowało mi motywacji, dlatego bardzo się cieszę, że trafiłam na Twój post. Te rady na pewno ogromnie mi pomogą ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem, że zmotywowałaś mnie do przyjrzenia się materiałowi na studia, które zaczynam w październiku. To może być dobry pomysł, bo idę na informatykę, a nie miałam tego przedmiotu w rozszerzeniu. Poza tym znalazłam tu sposób na zmotywowanie się do zrzucenia nadwagi. Za każdy, pełen miesiąc ćwiczeń i zdrowego odżywiania, nowe książki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za dobry start! :)
      (Zwłaszcza, jeśli to informatyka - dobrze wiem, co to znaczy :D).

      Powodzenia i wytrwałości w postanowieniu! :D

      Usuń
  6. Ja w wakacje pracuje nad włoskim - i robię to słuchając radia, czytając książki, artykuły, robiąc moje ukochane repetytorium i po prostu otaczając się językiem. Natomiast jeśli chodzi o zapamiętywanie słówek, jestem definitywnie tradycjonalistką i nie przekonuje mnie rapowanie, śpiewanie i tak dalej... nie, nie, nie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie mam zupełnie na odwrót: mogłabym się uczyć "zwyczajnie", ale dla mnie to od razu kojarzy się z obowiązkiem i nudą. A jeśli w jakiś, nawet nieskomplikowany sposób, urozmaicę sobie ten proces, to i idzie mi szybciej, i przyjemniej. :)

      Usuń
  7. Ja właśnie zaczynam od dzisiaj się uczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam zamiar się nauczyć hiszpańskiego tak porządnie :D
    No i angielski nie powiem też by się przydał :D Ale to już chyba jakbym całkiem zwariowała, bo angielskiego nie cierpię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chciałabym "tak porządnie" liznąć angielskiego. :D
      Pierwszy raz w życiu, ktoś jawnie mi się przyznaje, że nie lubi angielskiego! :O

      Usuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░