sobota, 22 lipca 2017

Sara Shepard - Pretty Little Liars. Kłamczuchy: nie taki diabeł straszny (ale przyjaciółka już tak!)

Czy kiedykolwiek spotkała Cię sytuacja, w której przez długi, długi czas chodzi za Tobą jakaś książka, masz ogromną ochotę ją przeczytać i gdy w końcu, po długich zmaganiach i oczekiwaniach trafia w Twoje ręce, ktoś mówi ci, że ta historia jest totalnie przereklamowana. Zdarzyło się? Wierz mi: to fatalne uczucie! Ale ja, jako eksplorator, odkrywca i nieustraszony wojownik, postanowiłam wziąć byka za rogi i mimo wszystko: dać szansę. A czy historia odwzajemniła mi tę odwagę i dała coś w zamian? Na pewno mnóstwo nowych książek na półce.

Niewielu mogło mieć takie przyjaciółki, jakimi są Alison, Spencer, Hanna, Emily i Aria. Przyjaźniąc się od dzieciństwa, połączyło ich ze sobą wiele przygód, przeróżnych wrażeń, wspólnych zmagań z problemami, lecz także sekretów. Sekretów, tajemnic i faktów, które najlepiej dla wszystkich, by nigdy nie ujrzały światła dziennego. Największą niewiadomą pozostaje jednak wydarzenie, które będzie stanowić początek... końca. Zaginięcie Alison wpływa bowiem na każdą z dziewczyn osobno, lecz także ich relacje między sobą. Co zatem się stanie, gdy dawne przyjaciółki zaczną otrzymywać tajemnicze wiadomości podpisane jedynie literą A.? Jedno jest pewne: ich sekrety znalazły się w ogromnym niebezpieczeństwie.
Na wstępie, czuję się zobowiązana nadmienić, iż sama historia opisana w tomie (a co za tym idzie, w całej serii) wydała się dla mnie zupełnie oderwana od codziennej rzeczywistości. Nie zagłębiałam się w czeluściach internetu w poszukiwaniu spoilerów, które zdradziłyby mi największą tajemnicę wszechświata bohaterów: KIM JEST A.? (bo i po co sobie psuć lekturę, skoro jeszcze tyle tomów przede mną, by odkryć ten sekret :D), aczkolwiek i bez tego, najzwyczajniej w świecie nie potrafię wyobrazić sobie ani grupki przyjaciółek pokroju Hanny, Arii, Spencer, Emily i Alison, ani realiów, w jakich ta paczka mogłaby wieść los, jaki wiodła. Może to historia dopasowana bardziej do amerykańskiego, "wielkiego" świata, ale polska prowincja za bardzo mąciła mi tu w głowie.

Będąc już przy postaciach, panujących w fabule "Kłamczuch", na duży plus Sara Shepard zasługuje za różnorodność naszych dziewczyn. Bowiem w fajny, ale nieprzesadzony sposób, uwypukliła ich odmienności, przez co, już po kilku rozdziałach, potrafiłam określić, którą z bohaterek lubię, a która zdecydowanie nie pasuje do mojej osobowości. (W sekrecie zdradzę, że najbardziej do gustu przypadła mi Spencer, a ciut za nią umieściłabym Arię.) Nie wiem, czy to mogło być zabiegiem autorki, ale takie "sympatyzowanie" sprawia, że bardziej wczułam się w sprawę zaginięcia Ali, bo przecież "moja ulubiona bohaterka nie mogła być w nią zamieszana!". Bądź co bądź, wątpliwości pojawia się na tym polu sporo, a przeważająca liczba niewiadomych dezorientuje, przez co sami nie wiemy, po której stronie dostajemy prawdę, a gdzie robią nas w bambuko. 

N
atomiast w kompozycji znalazłabym kilka szwankujących elementów. Szwankujących, aczkolwiek niekoniecznie utrudniających bądź psujących przyjemność z lektury. Chociaż czasem zaświtała mi z tyłu głowy myśl: "oj, wyczuwam nutę schematyczności", "bez tego mogłoby się obyć", wbrew pozorom momentami nieźle się w tę historię wciągałam. A rola budowy pozostaje w tym znaczna, bo gdyby nie przeplatane rozdziały, z których każdy kolejny prowadzony jest przez inną narratorkę (jeden rozdział dla Spencer, drugi dla Arii, trzeci dla Hanny, czwarty dla Emily i tak w koło Macieju...), nie wiem, czy dokończyłabym "Kłamczuchy" w takim tempie, jak to zrobiłam. Tutaj, nawet gdy wątek jednej z dziewczyn nie ciekawił mnie w takim stopniu, co innej, starałam się sprężyć i przez niego przejść, by nie pominąć żadnego splotu wątków, a i by dostać się do rozdziału, w którym akurat dzieje się więcej. Suma sumarum, ciągle napotykałam nowe zwroty napędzające akcje i tak dotrwałam do finału, czyli balu (sam pomysł zrobienia akurat balu to jeden z największych schematów, jakim mogła wysłużyć się Sara!).
To coś a'la amerykański serial, w którym każdy nastolatek ma pakiecik w postaci nierozumiejących go rodziców, najlepszych przyjaciół, najlepszych wrogów (chyba, że jest dziwakiem, to nie ma przyjaciół!) i masę problemów nie do zjednania. 

Odkładając sprawy techniczne na bok i wszelkie zalety z nimi związane takie jak krótkie rozdziały, dynamika i ciągle narastające tempo wydarzeń, warto nadmienić, iż sięgając po pierwszy tom serii Pretty Little Liars, dostajemy w pakiecie całą jakże brutalnie realną rzeczywistość. Nikt nam tutaj niczego nie dosładza, nie koloruje na różowo. Choć sama fabuła faktycznie miała w sobie szczyptę nieprawdopodobieństwa, świat wydaje się być aż do bólu prawdziwy. Czy to poprzez charakterystyczne szkolne otoczenie, czy wszechobecne intrygi i zawiłe koneksje koleżeńskie (ta lubi tą, ale tamta nie lubi tej, która nie przepada za tą) - wszystko daje nam do zrozumienia, że wiek młodzieńczy to nie bardzo subtelne przejście z małych do dużych problemów. Z drugiej strony, mam mnóstwo pomysłów na to, co może się dalej wydarzyć w historii bohaterek, nie wykluczając przy tym nawet zjawisk nadprzyrodzonych, aczkolwiek ku radości wszystkich przeciwników fantastyki: w tym tomie nie ma jej ani źdźbła, także wszystko sprowadza się do thrilleru w amerykańskim liceum.

Odnoszę wrażenie, że główną przywarą tej serii, którą zarzucają autorce zwłaszcza starsi czytelnicy serii jest język - według mnie (może nadto wyrozumiałej) nie aż tak banalny czy nieskomplikowany, jak mogłabym się tego spodziewać. Przyznaję: gotowałam się na najgorsze! A z takim nastawieniem czekała mnie wyłącznie miła niespodzianka, gdyż "Kłamczuchy" wypadły w mym rozrachunku podobnie do poziomu typowej obyczajówki, w której styl pisania ma nie wyróżniać się zbędnymi ozdobnikami, a zwyczajnie przedstawiać wydarzenia, myśli bohaterów. Gdy potrzeba, Sara Shepard umiejętnie zagra czytelnikowi na nerwach, wzbudzając delikatny niepokój, pojawiają się również spokojne sceny typowo obyczajowe: romantyczne, problematyczne, więc jest z czego wybierać.

"Kłamczuchy" pozostawiły w moim myśleniu pewien gorzki posmak. Bynajmniej nie ze względu na opisane wydarzenia: te stanęły na wysokości oczekiwań. Natomiast wykreowani bohaterowie utwierdzili mnie w przekonaniu, że nie każda powieść jest bajką, a nie każda występująca w niej dziewczyna czystą królewną o szczerozłotym sercu. Księżniczki opisane w PLL zdecydowanie pozostaną jedynie księżniczkami.


Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumacz: Mateusz Borowski
Cena okładkowa: 29,90 zł
Cena nabycia: --- (konkurs)



Więcej zdjęć:




14 komentarzy:

  1. Jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar i przeczytać i obejrzeć serial. Recenzja super! Okładka książki jest bardzo ładna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Mnie akurat okładka średnio się podoba, ale bywały gorsze. :D

      Usuń
  2. Taaaak. Oglądałam część serialu i miałam plan zetknąć się z książką, ale na razie się nie udało. Dopiero kilka dni temu sięgnęłam np. po Rywalki, na które czaiłam się od dobrych dwóch lat. ;) Gdybym jednak po książkę sięgała, to miałabym identyczne przeczucia co do niej jak Ty - też słyszałam o banalnym języku, amerykańskiej rzeczywistości etc. Jednak z drugiej strony, wiele książek (i seriali) jest zrobionych wybitnie na amerykańską modłę i jakoś da się to przeżyć patrząc na to po prostu przez palce. ;) Podoba mi się pomysł młodzieżówki realnej (niefantastycznej), a nawet z dodatkiem kryminału. To ciekawe i dużo rzadsze niż można się spodziewać i już za samo to seria ma u mnie plus! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego, gdy natrafimy na jakąś okazję (np. egzemplarz czekający na nas w bibliotece), nie ma się co zastanawiać, tylko brać. :)

      Usuń
    2. Nie no, pewnie tylko wiesz, ja raczej muszę się pilnować z racji czasu, bo czytać to ja kocham wszystko i najchętniej bym ani z biblioteki, ani z księgarni nie wychodziła, ale jednak studia na pierwszym miejscu... ;)

      Usuń
    3. Jasne, rozumiem!
      Zwłaszcza, że książki książkami, a sama potrafię rzucić wszystko jeśli chodzi o naukę. Trzeba mieć priorytety. :)

      Usuń
  3. Hmm, ja dalej jestem nie przekonana do tej serii, ani do serialu. Może kiedyś....

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś przeczytam i oglądnę całą serię :D Obiecuje ;D


    Buziaki,
    coraciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy, że przeczytasz. I trzymam za słowo! :D

      Usuń
  5. Wydaje się ciekawa. Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno, dawno temu miałam wielką ochotę na tę serię. Pamiętam, że nawet miałam w rękach pierwszą i już zabierałam się do czytania, ale coś poszło nie tak i finalnie nie mam tej książki za sobą... Czy żałuję? Chyba nie. Wydaje mi się, że to już nie jest typ książki, który by mnie interesował. Wolę się skupić na książkach, dla których mam jakąś nadzieję. Chociaż muszę Ci powiedzieć, że coś we mnie drgnęło, kiedy przeczytałam u Ciebie, że dziewczyny są różne. Często i gęsto się zdarza, że jak autorka tworzy grupę przyjaciółek, to niewiele różnią się one między sobą i na dobrą sprawę nie ma znaczenia czy to akurat Asia, Basia czy Kasia...

    Bardzo tutaj ładnie. Mój ulubiony kolor.

    Pozdrawiam
    Babskie Czytanki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi bohaterami, to faktycznie krucha sprawa, zwłaszcza, gdy jest ich multum, a jeden nie różni się od drugiego. :C

      Dziękuję, mój również! :)

      Usuń
  7. Miałam ogromną ochotę na tę książkę, nim dowiedziałam się ile tomów liczy cała seria. Obecnie myślę nad przeczytaniem pierwszego tomu, ale nie mam względem tej myśli zbyt dużego entuzjazmu, chyba ma na do wpływ ogrom krytyki, którego się ostatnio naczytałam. Książki jednak nie skreślam, ale pozostawiam na liście "może kiedyś"

    Pozdrawiam
    https://biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░