czwartek, 17 sierpnia 2017

Emily E. Pearson - Fałszywy pocałunek: o tym, jak zwieść czytelnika na manowce

Gdy byłam małą dziewczynką, zawsze chciałam zostać księżniczką. Stroiłam się w piękne suknie, paradowałam po domu w błyszczącej tiarze oraz zachwycałam wszystkich moją wyćwiczoną umiejętnością królewskiej etykiety. Marzyłam również o posiadaniu własnego księcia z bajki, który wsadzi mnie na konia, a następnie pogalopuje ze mną w siną dal - do jego zamku, rzecz jasna. Niestety wszyscy odradzali mi podążania tą baśniową ścieżką ze względu na małe prawdopodobieństwo zrealizowania moich dążeń. I jak tu teraz nie zazdrościć głównej bohaterce "Fałszywego pocałunku", skoro ma to wszystko, czego ja zawsze pragnęłam, na wyciągnięcie ręki, a na dodatek liczbę adoratorów pomnożoną razy dwa? 



Lia to księżniczka z rodu Morrighanów, która tradycja nakazuje wierzyć, iż pierwsza córka pełni bardzo ważną rolę w życiu całego społeczeństwa. Nasza główna bohaterka ma wykonać równie ważne zadanie: poślubić przeznaczonego jej księcia z królestwa zwaśnionego ze wspomnianym wcześniej, by zapobiec nadchodzącej wojnie i ostudzić napięcie pomiędzy obiema rodzinami królewskimi. Plan wydaje się być jedyną słuszną opcją, jednak dla młodej dziewczyny, która pragnie prawdziwego, spontanicznego uczucia staje się ostatecznym argumentem, by podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu. Uciec. Rozpoczyna zupełnie nowe życie, lecz cienie tego starego wciąż będą objawiać jej się pod różnymi postaciami...
Po dowiedzeniu się  o istnieniu tej książki oraz oględnym zapoznaniu z fabułą, od razu poczułam, że dawno nie trafiłam na tytuł, który do tego stopnia by mnie zainteresował. Faktycznie, intuicja mnie nie zawiodła: "Fałszywy pocałunek" spełnił moje oczekiwania, a nawet kilkukrotnie przez nie wyrósł. 

Dla mnie fenomen tej książki tkwi w konstrukcji fabuły - z czymś takim nie spotkałam się do tej pory w żadnej powieści! Mianowicie, gdy do karczmy, w której pracuje od niedawna Lia po ucieczce z zamku, wkracza dwóch nieznajomych, do relacji głównej bohaterki dołączane zostają krótkie rozdziały przedstawiane z perspektywy właśnie... księcia oraz zabójcy. Opisane dokładnie tymi nazwami. Natomiast później, stopniowo, takie rozdziały przeplatają się z rozdziałami przedstawiającymi punkt widzenia Rafe'a i Kadena (czyli naszych tajemniczych przybyszów). Jaki to daje efekt? Wielkich oczu pełnych zdziwienia, a  początkowo nawet sporej dezorientacji. Zadaniem uważnego czytelnika jest bowiem spostrzeżenie tych subtelnych różnic i próba odgadnięcia, kto w tej układance za kogo się podaje. Choć, oczywiście, nie zwróciłam na to uwagi i mina rzedła mi coraz to bardziej i bardziej, gdy odkryłam ten chytry pisarski zabieg, wiedziałam, że ta książka jest  po prostu genialna!

Waśnie królestw, barbarzyńskie hordy, barwne obozy włóczęgów - z jednej strony brzmi to jak egzotyczna baśń, z drugiej może wydawać się wypełnieniem kolejnej przeciętnej powieści młodzieżowej. A jednak nie w każdą wchodzi się jak w masło i czyta od wieczora do wieczora! To ogromny atut tekstu Pearson - świetnie buduje napięcie, wypełniając akcję dramatycznymi oraz dynamicznymi wydarzeniami. Nim się obejrzysz tu ktoś zginie, tu ktoś zniknie, tam pojawi się tajemniczy jegomość, a może nawet dwóch!
 Księgi zapisane w obcym języku, tradycyjne święta Terravinu, a nawet objawy syndromu sztokholmskiego - czego to w tej książce nie ma! 

Co więcej, nie ma tu mowy o jakimkolwiek stopniowaniu adrenaliny. Może początek wydaje się odrobinę spokojny, wprowadzający nas w nowe otoczenie. Lecz z każdym kolejnym rozdziałem fabuła gotuje się wręcz od odkrywanych tajemnic, zwrotów akcji i nowych postaci, zmieniających bieg wydarzeń.

Dla mnie stety, dla niektórych moli książkowych może niestety, spora część wydarzeń, zwłaszcza tych z drugiej części tomu, otacza głównych bohaterów i ich poplątane relacje miłosne. Jak już wspomniałam, poznajemy perspektywy całej trójki postaci, zatem doskonale wiemy, co każdemu siedzi w głowie i możemy osądzić, któremu panu kibicujemy, który lepiej będzie się czuł u boku Lii. Najbardziej zaskoczył mnie fakt, iż, chyba pierwszy raz w życiu, wybrałam nie tego kandydata, na którego postawiła autorka: byłam szczerze zdziwiona, że można tak wywieźć człowieka w pole! Mimo tego, jestem ogromnie wdzięczna Mary E. Pearson za umieszczenie w powieści obu amantów, gdyż dzięki nim zyskała zupełnie nowe oblicze.

By ułatwić Wam decyzję, czy "Fałszywy pocałunek" to książka, która sprawdzi się również u Was dodam, iż mnie treść: pod względem fabuły, głównej bohaterki oraz sposobu kreowania świata najbardziej przywodziła na myśl "Królową Tearlingu" Eriki Johansen, "Pojedynek" oraz "Porwaną pieśniarkę" Danielle L. Jensen. Wszystkie te cztery powieści łączy niesamowicie barwna i rozbudowana rzeczywistość, osadzona w klimacie ocierającym się o średniowiecze oraz zdeterminowane żeńskie wojowniczki, które uwielbiają buntować się przeciwko wyznaczonej im przyszłości. Ponadto, każdą z tych książek uważam za fantastyczną - w obu znaczeniach tego słowa!

"Fałszywy pocałunek" gwarantuje swoim posiadaczom co najmniej trzy atrakcje, których ze świecą szukać w innych powieściach tego gatunku: ogromną dozę emocji, w tym spory odsetek zaskoczeń, świetną główną bohaterkę, którą łatwo obdarzyć swoją sympatią oraz wyjątkowy, wielobarwny świat, zamykający swoją magię w legendach, tradycji i osobliwych obyczajach. Jest w czym przebierać, ale po wszystkim bardzo trudno się oderwać! Także uważajcie!

Liczba stron: 544
Wydawnictwo: Initium
Tłumacz: Emilia Skowrońska
Cena okładkowa: 39,90 zł

Więcej zdjęć:
Okładka jest śliczna, tylko twarz tej panienki niepotrzebnie taka naburmuszona... :c

***
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Initium - gdyby nie Wy nie mogłabym teraz polecać wszystkim mojej nowej ulubionej książki!





5 komentarzy:

  1. Zaciekawiła mnie ta książka. Po tytule i okładce nie spodziewałam się takiej dobrej okładce. W szczególności zaciekawił mnie ten zabieg z księciem i zabójcą. Muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm.. jeżeli jest podobna do książek które dorzuciłaś to być może coś dla mnie, jednak trójkąty miłosne... ehh :( no nie wiem! na prawdę nie wiem :D PS. okładka ładna ;)
    Pozdrawiam i zapraszam
    Zaczytana

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tę książkę mimo trójkąta miłosnego, co w moim przypadku jest doprawdy niesłychane :)
    Pozdrawiam!
    Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania jest książka “Fałszywy pocałunek”

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie niestety ta książka nie zachwyciła :/ Nie była zła i doceniam owe zaskakujące zagranie autorki, aczkolwiek dla mnie fabuła nie wyróżniła się niczym szczególnym. No i nie jestem fanką trójkątów miłosnych.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem bardzo ciekawa tej książki! Na pewno kiedyś po nią sięgnę ;)

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz ten post.
Proszę, byś wcześniej jednak go przeczytał/a bądź przynajmniej przewertował/a wzrokiem. :)

Zależy mi na szczerych opiniach, pytaniach, wątpliwościach i komentarzach. Możesz zostawić link swojego bloga - ale przede wszystkim przekaż mi swoją, wartościową ocenę.

Nie masz pomysłu na ciekawy komentarz? Napisz:
→ czy czytałeś/aś książki, o których piszę w poście?
→ czy owe lektury Ci się spodobały?
→ czy masz ochotę je przeczytać?
→ czy podoba Ci się pomysł na post?
→ czy przyjemnie czytało Ci się napisany przeze mnie tekst?
→ czy masz inny pomysł na post, który by Cię zaciekawił?
→ co będziesz czytał/a w najbliższym czasie? (albo co czytasz teraz?)
→ jak Ci mija dzień? :)
→ co słychać na Twoim blogu?



Z góry dziękuję za każde zdanie - dzięki nim mam szansę pracować nad swoimi!

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░